Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

PODRÓŻ DO CIEMNOGRODU AUTORA ŚWISTKA KRYTYCZNEGO W CZTERECH CZĘŚCIACH. W WARSZAWIE. NAKŁADEM N. GLUCKSBERGA KSIĘGARZA I TYPOGRAFA UNIWERSYTETU 1820 Wolno drukować. w Warszawie, dnia 27. Kwietnia 1820. CZARNECKI c. w . m. Styczność Ciemnogrodzian z Słowiańskiemi narodami , ich historya , nauki, sztuki, rękodzieła, zwyczaie, obyczaie, zabawy i skłonności. Odetchnęliśmy nieco po odieździe pielgrzymów, ile gdy i ceremonialne ustały obiady, a myśmy w domu niekiedy sami, częścią z dobra gospodynią naszą, rozsądnym iey mąźem, a prawie zawsze z uczciwym Rządzcą dóbr korony, dość po Europeysku wesoło obiadowali. — Przecież przez następne dwa miesiące nie mało ieszcze zostawało nam zatrudnienia, Wacławowi z musztra iego , mnie z artyłerya. Xiążę dziedziczny prawie co poranek wołał mnie do siebie, i trzymał iak mógł naydłuzey; wzywał także i Wacława, iako mistrza mustry i taktyki , a on go nawzaiem uczył strzelać z łuku i ubiegać się z dziryda po Maydanie, czyli na to przeznaczonym placu, gdzie się zgromadzała dworska młodzież w tych Azyatyckicłi ćwiczeniach dość zręczna. Mało co nam zostawało czasu w poranku, lecz po obiedzie, który o dwunastey zastawiano, mieliśmy wolnieyszą chwilę aż do godziny siódmey, o którey prawie codzień wzywała nas na assainble i koneerta swoie Xiężniczka. Niecierpliwi ey niż ia tey godziny oczekiwał Wacław, bo o mey tylko Wandę mógł widzieć; nie zaniedbywał żadnego sposobu podobania się iey. Przyjmowała to wszystko ona grzecznie, lecz nader skromnie. Podufaley się zemną obchodziła, i iakby od niechcenia , szukała sposobów mówienia zernną, zręcznie zwracaiąc rozmowę od Europy do kraiu naszego ; od tego do nas i rodzin naszych, mianowicie zaś co sie tvczec mogło Wacława. Tak dalece, źe ią dość dobrze obeznałem, z matką, z wuiem i z bratem iego: słowem z całą Zacisza i sposobem w niey życia, który się zdawał przypadać iey do smaku. Spostrzegłem nakoniec, że się moie częste rozmowy z Wandą nie podobały Wacławowi, co się dość zimno zemna obchodzić zaczął. Chcąc go ukarac za nieufność ie g o , udawałem , iakbym tego niewidział. Gzem on nakoniec zniecierpliwiony, rzekł do m n ie: Day mi słow o, że szczerze odpowiesz na zapytanie moie. Czyż możesz o tern w ą tp ić , kochany Wacław ie? —- W ięc powiedz mi, p ro sz ę , co znaczą twoie z Wandą tayne rozmowy, czyli ty o m ey, czyli ona o tobie zamyśla; wiem co mnie to będzie kosztowało , ale w tym przypadku um knę ci się z drogi. Mówiąc t o , łzy m u w oczach stanęły, Na te słowa ściskaiąc go mocno za rę k ę , rzekłem : Podeyrzliwość twoia , kochany Wacławie, krzywdzi i m nie i Wandę ; nie lestem podstępnym przyiaeielem , ani ona kokietką, a ty pono jesteś szczęśliwszy niż mniemasz. W krótkich słowach powiem ci, ze nadarem nie przedem ną kryie się Wanda , niby oboiętnie mnie badaiąc, lecz na tern się zawsze kończy, że ty iesteś ostatecznym tych badań celem. W noś sobie z tą d , co ci się podoba , a i a , ieśli chcesz , iuż odtąd i słowa iey niepowiem. Ściskać mię serdecznie zaczął Wacław , pro sząc, bym m u przebaczył to ślepey miłości o b łąkanie , iak się spodziewał pierwszą i ostatnią w życiu iego przyiaźni naszey obrazę. Jakoż odtąd często mi plac wolny przy Wandzie zostawiał, i sposobność do mówienia z nią sam nastręczał. Co mi dało zręczność dość iawnego popierania m iłości Wacława. Gospodyni nasza z swoiey strony czynną także była lecz kończyło się to wszystko na wnioskach i nadzieiach, ho ostrożna w czynach i w yrazach swoich Wanda , trzym ała się z nami w granicach grzecznćy oboiętności. Tym czasam wzięliśmy się do ściśleyszego rozpoznania tego wszystkiego , co w obcym kraiu a tak ró żnym od naszych w zbudzić m oże podróżuiących ciekawość. Pierwszym iey przedm iotem była styczność Ciemnogrodzianów z Słowiańskiemi narodami, których mówią ięzykiem. Używaią dawnego ich stroiu ; iak oni zachowuią iednożeństwo ; za europeyskim idą kalendarzem , i gotyckiemu niegdyś podlegaią Rządowi, kiedy z drugiey strony religia ich iest pogańską, i do Foego bardzo podobną. Obyczaie po większey części. Azyatyckie, a historyczne zabytki, to iest: tradycje równey co Indyiskie sięgaią starożytności. — Zapoznał nas Rządzca dóbr korony z bratem swoim wielkim matematykiem , to iest tym wielkim człowiekiem , co kalendarze sporządza, a raczey europeyskie przepisuie. Ten dał nam obiadek z kilku uczonemi Ciemnogrodzkiemi, podczas którego staraliśmy się obiaśnie z niemi ciekawe zapytanie o ich styczności z Słowianami. Lecz wysłuchawszy ich zdania , wpadliśmy ieszcze w większą niepewność. Ciemnogrodzianie bowiem historyi kraiu swego nie maią ; wszystko co o nim wiedzą, iest tylko z niepewnych tradycyi, które od pokolenia do pokolenia z ust do ust przechodząc, tak się pokrzyżowały w tey drodze, i tak są sobie sprzeczne , że na tey zasadzie nic pewnego a naw et do wiary podobnego ustanowić niepodobna. Chcieli w prawdzie uczeni Ciemnogrodzcy wydać zbiór tych tradycyi dochowanych, mianowicie w pieśniach pospolitego ludu ; lecz próżno się o to kilkakrotnie kusili, bo im tego nigdy dozwolić nieehciała Inkwizycya święta; a zatem przestać musieli na zebraniu ich w rozm aitych rękopismach, n a których oparty każdy stanowi swóy historyczny system at iak m u się podoba, a nayezęściey bez naymnieyszey krytyki. Jakożr zdania uczonych naszych, iedne drugie zbijały, i całkiem były sobie przeciwne. Trzy wszakże celnieysze maią systemata o początkach Ciemnogrodzkiego narodu ; pierwsze iest pospolitszym , bo naywięcey podchlebia próżności narodowey, to ie st: że Ciemnogrodzanie są szczepem rodu ludzkiego, a ich kraina siedliskiem pierwszych ludzi, których stworzył Brama, i niemi kray ten zaludnił, a oni następnie świat cały. Ztąd więc podług nich pochodzi styczność Słowian z Ciemnogrodzanami; ze zaś się ona równie do wszystkich nie rościąga narodów iest tego przyczyną, iż w długim biegu wieku skażone coraz wzrastaiącem zepsuciem , zmieniły nakoniec ze wszystkiem nie tylko religii , ale mowy i obyczaiów. C i, którzy na tak ogólnem twierdzeniu nie przestaią, utrzymuią, że Brama utworzył wraz cztery narody, na czterech kardynalnych punktach świata, i każdemu nadał inna wiarę, obyczaie i skłonności. Że zaczał dzieło swoie od Ciemnogrodzkiego narodu, który niezaprzeczenie iest pierwszym, lecz że z czasem wyroiły się i z innych trzech narodow ludy, co zamieszkały świat cały, i że ztad pochodzi różnica religii, mowy i Rządów, iakie między ludźmi widziemy. Dodaią, iż z czasem tak się pokrzyżowały narody, że tylko pierworodne dochowały się w całey swoiey czystości. Sa inni uczeni, którzy pochodzenie Ciemnogrodzianów od Indyanów wywodzę, i popieraia to swoie twierdzenie stosunkiem niektórych słów Indyiskich z Ciemnogrodzkiemi. Napszykład, przywodząc imię Boga piekielnego Jamy, który w środkowey dziurze czyli jamie ziemi przemieszkuie z tego powodu widocznie Ciemnogrodzkie nosi imię Jamy, toż twierdza o Bramie, Bogu niebios, iako bramie, przez którą potęga iego wszystko z niebios na świat wywiodła , ale ich przeciwnicy używaią tego obosiecznego argumentu , by im dowiedli , ze nie Ciemnogrodzanie od Indyan , ale Indyanie od Ciemnogrodzanów pochodzą. Jakoż rzecz ta równie na iedną iak na drugą waży się stronę , i z tego powodu w wątpliwości pozostać musi. Co do m nie, szepnął mi Wacław , bynaymniey o tein niewątpię, że pierwsi Indyanie wyśli z Podlasia , i rad się o tem tutay przekonywam. W moim tedy systemacie, ray był w okolicach naszych, a naypodobniey w sąsiedzkiey wiosce Rajówce zwaney, gdzie ieśli pomniesz, tak wyśmienite rodzą się iabłka, że niedziw , iż się, niemi matka nasza Ewa skusić wężowi dała. Zmieniła się odtąd nieco postać Podlasia, ale potopy, wólkany, trzęsienie ziemi, lody północne, nie sąź tego przyczyną? Porzuć, rzekłem do niego , te żarty, a słuchaymy cierpliwie co daley powiedzą uczeni nasi. Zgoda , ale przyznay, że móy systemat iest przynaymniey tak rozsądny , iak Ciemnogrodzkich mędrców. — Z wielką nieśmiałością i ogródkami odezw ał się ieden, iak go inni zw ali, nowomodny uczony , ten śmiał kłaść na wątpliwey szali to zapytanie : czyli Ciemnogrodzanie są oycami lub synami Słowianów? ale w rzeczy zdawało mu się bardziey do wiary podobnem , że oni są raczey gałęzią ni z szczepem tak ogromnego rodu , iak iest dzisiay naród Słowiański, i do udowodnienia tego zamierzafy rozumowania iego. Przytaczał on na poparcie zdania swego niektóre dawne ludu piosneczki , co nastręczać tę myśl zdaią się , wspominaiąc o srogiey woynie z olbrzymami , którzy przybywszy z nieznanego świata, ujarzmili Ciemnogrodzką krainę i postać iey zmienili. Podług nowomodnego uczonego byli to widocznie północni Słowiańscy Baronowie, którzy iak słyszał i wielką część Europy podówczas ujarzmili , w czem się do naszego wołał świadectwa: te gdy pozyskał, tak daley mówił tryumfującym tonem. Jeśli nie z tego zrzódła, zkąclźe się wziął u nas zakon Smorgoński, kiedy iest to rzeczą niezaprzeczoną , że prawdziwa Smorgoń leży w dawney Sarmacyi, i że tam do dziś dnia słynie uczona Akademia niedźwiadków, szczęśliwego godła Smorgońskiego zakonu ; w czem się znowu nie próżno do naszego odwoływał świadectwa. Wszelako zdanie to mimo dość pozornych iego dowodów iako p ło ch e, nowomodne i antypatryotyczne odrzucone od znaczney większości uczonych a nawet wyśmiane zostało ; nam zaś skromność narodowa popierać go nie dozwalała. Otóż iest to wszystko, czegośmy się od nayuczeń szych Ciemnogrodzianów dowiedzieć mogli o początkach Ciemnogrodzkiego narodu i iego z Słowiańskierni styczności ; zostawuiemy wreście uczonvm Starożytnikom naszym do rozwikłania tę równie głęboką iak pożyteczną materyą ich badań , które wyznaiemy, że zdolność naszą przechodzą. Poźnieysza historya Ciemnogrodzkiego Państwa nie iest wiele więcey iak iego początki zapewnioną. Niektórzy wszakże uczeni ułożyli spis Chronologiczny Ciemnogrodzkich Monarchów , od dwudziestu kilku tysięcy lat ; podzielony na różne dynastye; lecz widocznie z Chronologii Indyiskich i Chińskich naśladowany; bo iak się iuż rzekło maią południowi Ciemnogrodzanie z temi narodami, większe niż z Europeyskiemi związki mianowicie handlowe. Żaden przecie z ich uczonych nie zna ani samskrytu , ani Chińskich charakterów o których śmiało twierdzą co im się podoba przed ludźmi którzy ich także nie znaią. Co do ich historyi, iedynie rzeczą iest pewną, że potężny dom Baronów Mruczayłów opanował tron , będzie temu półtora wieku , wytępiwszy zeszczętem liczną podówczas panuiącey dynastyi rodzinę. Król dzisieyszy iest dziewiątym potomkiem dom u tego i od lat dwudziestu sześciu pod imieniem Mruczysława V. panuie. Następstwo tronu spada nieodzownie na naystarśzego syna, a prawem Salicznem są od niego wyłączone kobiety. Co także nowomodnym Ciemnogrodzkim historykom mogłoby posłużyć za dowód. Europeyskiego pochodzenia ich narodu , i ten im nieznany dotąd argument , z wielkiem ich ukontentowaniem nastręczył Wacław. Półtora wiekowy przeciąg Ciemnogrodzkiey historyi wystawia pasmo królów , z których zaledwie dwóch, warci wspomnienia ; niektórych srogośe, innych słabość, Baronów burżliwość , zgoła zamieszki i domowe woyny napełniaią wszystkie iey karty okropnością swoią , a nędzą ludu. Wreszcie komety, ziawiska czarodzieystwa , naydziksze cudotworstwo , i srogie działania Inkwizycyi S. są iey osnową. Ukrócił wprawdzie acz pod słabym dzisieyszem panowaniem Xiążę Boiosław , potęgę i zuchwałość Baronów, ale iey nie zniszczył, bo mu w tym rząd słabo pomagał , a Inkwizycya przeciwną była. Mógł on to wszystko pokonać, ale takie iest przykładne iego umiarkowanie, że wolał dobrowolnie od steru rządu c odstąpić niż go gwałtownie zatrzymać. Wyiniarkowaliśmy także z u - czonych naszych, iż Jeografowie Ciemnogrodzanów są do historyków podobni i mało co w tey mierze biegleysi od Nayciemnieyszego Pana, który ieśli pomnisz czytelniku , tak mądrze o niey z synem rozprawiał. Niemaią oni żadnych kart Jeograficznych Kraiu sw ego, bo gdyby iakie takie zrobić umieli, Inkwizycya Sta pewnie by im ich ogłoszenia nie dozwoliła. Gdyśmy się d o Ciemnogrodu , i do siebie wrócili z uczonego obiadu , rzekł do mnie Wacław : rad widzę, że Ciemnogrodzanie nie są lnędrszemi staroźytnikami w wywodzie pierwiastków swoich, niż my i wiele innych Europeyskich narodów , z ta tylko różnica że my o naszych nieco dowcipniey i na pozór krytyczniey bałamuciemy. Lecz przyznay przyiacielu że to iest czas stracony, i że w te marzenia, rozsądnemu człowiekowi nie bardzo wdawać się przystoi; ile gdy się tyle przedmiotów historycznych do sprawdzenia daleko łatwieyszych , przecież dotąd nie wyświeconych u nas zostaie. Móy kochany Wacławie , odpowiedziałem , ta była zawsze i wszędy rodzaiu ludzkiego choroba, że dla docieczenia rzeczy którey dociec iest niepodobna, zaniedbywał łatwieysze do wyświecenia , a wrzeezy uzytecznieysze. Lubo ta choroba znacznie zmnieyszyła s ię , mam ią za niepodobną do wyleczenia , bo nigdy światu nie braknie na krzywych i dziwacznych rozumach. Nie wlepszym niż historya i jeografia stanie , są inne w Ciemnogrodzie nauki i uinieiętności. Jest doktorem i aptekarzem , bez naymmeyszego d o z o ru , każdy szarlatan , któremu się bydź niemi podoba. Dla tego ich może do w samem mieście Ciemnogrodzie znayduie się ; każda choroba ma swoich osobnych lekarzy , a każdy znich swóy sposób leczenia , n a jczęściej sekretowj. Doktorzy pulsa po wszystkich częściach ciała macaia , i wszelkie prawie wewnętrzne boleści przypisuią złym duchom , które się do ciał ludzkich wkradała. Wyganiaią ich fumigacyami , talizm anam i, zaklęciami, a często ogniem i kłóciem. Nierozsądne krwi puszczanie, mocne bardzo womitywa i purgacye , są zwyktemi ich lekarstwami. Niebrak także i na u - czniach doktora San Grado , co pacientów swoich a mianowicie hidropików ciepłą wodą nie miłosiernie poią. Inni przesadzeni Brauniści, leczą gorączki naymocnieyszemi trunkami. Oppium także bez miary dawane , staie się w ich ręku zabóyczem lekarstwem, Wszelkiego rodzaiu konwulsye, mianowicie zaś wielka choroba uchodzi za opętanie czarta , ta z rak świeckich szarlatanów zwykle do D uchownych przechodzi , iakieśmy przykład tego widzieli. Używaia oni na wyrugowanie czarta prócz exorcyzmów Tobiaszowego lekarstwa , to iest : nieco sierci białey z końca ogona kota czarnego wyrwaney, która exorcyzmuiacy pali pod nosem opętanego. O Cyrulikach Ciemnogrodzkich to tylko powiedzieć mogę , ze nie źle rwią zęby i krew z wskazanego sobie pulsu puszczaią , iakoteż stawiaia pijawki i bańki. Nayzawolańszem lekarstwem, po królewskim zwanym iest stopione sadło niedźwiedzie, którem chorego smaruia i pić mu tegoż włelką szklanicę daia. Poczem przykrywszy go kilku pierzynami i futrami poią go ciepłym trunkiem do grzanego piwa podobnym. Co się tycze aptekarzy ; ci żadney znajomości Botaniki ani Chemij niemają, a ich pomyłki w mieszaninach , które lekarstwami zowią , co dzień śmiertelnemi staią się. Zgoła można powiedzieć , źe w Ciemnogrodzie koleyno śmierć z lekarzami lu dzi zabiia , i że ostatni sprzątają tych , którym pierwsza przebacza. O tóż rys krótki sztuki lekarskiey, aptekarśkiey, i chirurgiczney w Ciemnogrodzkiey krainie, niedziw tedy że w takim ich stanie James uchodził za zawołanego doktora , a znaiomsi tey sztuki Missyonarze nasi , zdawali się biednym Ciemnogrodzanom Cudotwórcami. — Już mówiliśmy o perypatyczney filozofii, opisuiąc nasz pobyt u Arcykapłana, co był iey nayzawołańszym filarem. Jest ona po teologii naywyższą nauka. Ciemnogrodzkiego Uniwersytetu , i nie wolno iey dawae w żadney inszey szkole. Ma ona Bogu dzięki bardzo mało uczniów , bo Ciemnogrodzanie nie chcą bydź filozofami, nawet imieniem. Cóż powiem o ich teologii, którey liczne i dziwaczne przemiany są naczelnym przedmiotem ; a gdy ie teologowie tłómaczą dowolnie , ztąd liczne sekty co się nawzaiem oskarżaią o kacerstwo. Szczęściem dla nich iż dotąd żadne teologów ciemnogrodzkich marzenia nie pozyskały , uświęconey mocy od naywyższey władzy duchownej, a zatym , ze stro n n icy iakieykolwiek bądź o p in ii, z tego powodu nie goreią na stosach Inkwizycyi Swiętey. W reście, ma teologia w uniwersytecie Ciemno - grodzkim i po klasztorach nader licznych uczniów. — Nauka moralności iest ze wszystkim zaniedbaną ; ale za to p ra wa , to iest pieniactw a, m a m nóstwo studentów . D o czego podaie sposobność, wielka liczba d awnych sądowych wyroków czyli P reju d ik a tó w , które są iedynem Sędziów prawidłem , a ze m iędzy temi przeciwne sobie w każdem p rawie przypadku znaleść nie trudno. W łaściwie mówiąc , Sędziowie działają do w o ln ie, a cała um ieiętność rzeczników natem poleca, by tę prejudykatę iak nayzręczniey do sprawy swoiey nakręcać, i iedni drugich zagadać. Wszystkie wyroki sadowe wychodzą w barbarzyńskiey łacinie, choć trzy części sędziów i słowa połacinie nie umieią. — Nauka ięzyka tego w Uniwersytecie Ciemnogrodzkim i polieznych szkołach prawa, dość iest rozgałęzioną. Lecz nie idzie tara wcale o łacinę autorów klassycznych, których zaledwie imiona są znane uczonym , gdyz ich dzieł, surowo zakazanych, żaden nawet nie widział. Za to kwitnie tam Grainraatyka A lw ara, nie wiem iakim sposobem do Ciemnogrodu przybyła , i tamże Gockim przedrukowana charakterem. Zastępuiąc zaś klassyczne wzory w okupacyach Retorycznych i prawniczych , daią uczniom nauczyciele dzikie wzory przez siebie ułożone dla uformowania ich stylu i smaku. — Prócz łacińskiey i Ciemnogrodzkosłowiańskiey mowy, którey nikt się nie uczy , nie znaią Ciemnogrodzianie inney. Nayuczensi przecież, a to w małóy bardzo liczbie, liznęli coś greczyzny. Kilka może w całem państwie rodzin obcych lecz oddawna tam osiadłych ; naprzykład , iak naszego rządzcy dóbr królewskich , dochowały znaiomośe którego z obcych ięzyków i nieco dawnieyszych książek nim pisanych. Lecz kryć się z tern muszą bo by im tey zbrodni nie przebaczyła Inkwizycya Święta. Poezya Ciemnogrodzan iest iak nasza rymowana. Z wielka oni wiersze składaia łatwością , czasem się między niemi naturalne , dowcipne i pełne ognia z n a y d u ią; osobliwie bayki i piosneczki. Zgoła Ciemnogrodzanie , iak były wszystkie nasze narody w początkach nie wyrobioney literatury swoiey , są daleko lepszemi wierszem niż prozą pisarzami. — Cała ich matematyce i nauka polega w znaiomości czterech pierwszych reguł Arytmetyki , iako też Elementarnych zasad Jeometryi, a ten zabiegłego uchodzi , co te p o czątki posiada. N ie um ieiąey czytać i pisać kupcy i handlarze , wszakże dokładnie na paciorkowych ta bliczkach nakształt szczotów rachuią ; a eodzień przedaże swoie ró - żnemi oznaczaią kreskami. Nie mędrszemi są od nich Baronowie, bo mało który znicli co więcey nad swoie imie , napisać umie. — Astrologia i iey dziwaczne marzenia mieysce Astronomii osiadły. Szkoły iey są nader liczne, powiększey czyści kosztem rządu utrzymywane, który się na Astrologów ruynuie. Całe prawie państwo Ciemgrodzkie na wzór Chińskiego wierzy ; źe zaćmienie słońca ztąd pochodzi, że go zasłania smok niezmierny co go pozrzeć usiłuie. Wszczyna się wtedy wrzawa powszechna , biią dzwony , huczą trąby , kotły , strzelaią harmaty , i broń ręczna i iaką kto posiada; wrzeszczy lud cały, kobiety i dzieci ; a to by tą wrzawą ogłuszaiąca grzmoty i pioruny, odstraszyć sm oka, i słońce z niebezpieczeństwa wybawić. Co gdy w ich mniemaniu nastąpi z ustaniem zaćmienia , Król z dworem i lud cały niosą dzięki Bożyszczowi za to cudowne słońca z paszczęki smoka wybawienie. Komety uchodzą za pewną klęsek i nadzwyczaynych zdarzeń w ró żb ę; dla tego one trwogę w umyśle Ciemnogrodzanów wzbudzaią. Uwiecznia ten przesąd pióro liistoryi przypisuiąc zjawieniu się każdey komety wpływ iaki okropny- — Nie będę dłużey nudził czytelnika naukowemi przesądami Ciemnogrodzan ; dodam tylko , ze wychowanie publiczne, biblioteki i iedyna drukarnia które się w całem państwie znayduią, iest pod dozorem Inkwizycyi Stey ; w szkołach ćwiczą niemiłosiernie , a to za naym nieysze uchybienie, skutecznieysze zaś środki zachęcenia, em ulacyi i honoru są tam wcale nieznane ; wszystko na karach cielesnych polega. Nie są słodszemi rodzice ku dzieciom, niż nauczyciele ku uczniom , bo iest to Ciemnogrodzan maxyma, że ludźm i strachem i musem rządzić tylko można. Z iedney kraiu tego drukarni co gockich używa liter , wychodzą tylko uprzywileiowane kalendarze i gazety , prócz tego książki do nabożeństw a na kształt naszych kantyczek. Rzadko kiedy dozwala Inkwizycya Sta by prócz ićy wyroków i Edyktów Królewskich iakie inne pismo w niey drukowane było , gdyby też nayużytecznieysze. Tak gdy nasz światły rządzca dóbr Królewskich , zebrawszy niektóre przepisy europeyskie, dążące do poprawy gospodarstwa i ulepszenia fabrykacyi trunków , zatwierdzone własnem iego doświadczeniem , a powiększey części wyięte z książek angielskich które posiada, chciał ie drukiem ogłosić , nie dozwoliła mu tego Inkwizycya Święta , mimo wdania się Xięeia Boiosława ; a to z powodu , źe ta nowość nieznaną przodkom była. Skończyło sią na tern , że ten Xiążę , wyższy nad Ciemnogrodzkie przesądy, kazawszy dziełko te przepisać w kilkudziesiąt exemplarzach , rozesłał ie rządzcom dobr swoich , zkąd się rozeszły po kraiu , i może nieco polepszyły gospodarstwo iego. — Biblioteka publiczna w niewielkiey izbie zam knięta, prawie z samych składa się kalendarzy , wyroków Inkwizycyi i Królewskich edyktów ? doclaymy do tego zbiór gazet i Xiążki pobożne, a będziemy mieli tę iey część która iest dla publiczności raz w tydzień otwarty. Tayna biblioteka nie otwiera się iak tylko za po zwoleniem Inkwizycyi Świętey. Zamyka ona w sobie z iakicli 300 bałamutnych manuskryptów i może tyleż drukowanych zagranicą książek w Słowiańskich ięzykach , powiększey części historycznych , między któremi Bielskiego znalazłem. Uwiadomiony o tern odemnie Xiążę Następca nie bez mozołu wydobył z tam tad kilku niewolników i do swo- c iey przeniósł Biblioteki. — Bratnie umieiętnościom i naukom sztuki piękne, w równie smutnym znayduią się stan ie; dość powiedzie , źe nie masz w Europie bałmażiarza ani bazgracza coby się Ciemnogrodzkim nie równał Artystom. Mówię o rzeźbie i mularstwie mianowicie zaś o ludzkich i zwierzęcych fig u rach , bo co kwiatki i inne ozdoby, dość przyiemne nayżywszemi barwią kolorami , których blask naszych przechodzi , iak się to prawie widzi we wszystkich płodach oryentalnych. Wreszcie zdaie się , że tam sztuki nieruchom e, na iednym od dawna stoia stopniu do czego ie pono naywięcey przywięzuie niezmienność dzikich i poczwarnych postaci ich Bożyszczów, których bynaymniey zmieniać nie wolno. — Osobliwszy maią sposób mianowicie Baronowie formowania nadwornych swoich artystów i rzemieślników. Daymy że któremu trzeba malarza , pisarza , trębacza, szewca lub krawca , wybrawszy ku temu chłopaka co mu się nayzręcznieyszy zdaie , przykuć go każe do dębowey ławicy, co mu za łozę i siedzenie służy , alboliteż do stoiacego przed nim stołu , i w tym on stanie ćwiczy się w przeznaczonym sobie przedmiocie , a to za pomocą batoga ; dopóki się go nie wyuczy. Twierdzą Ciemnogrodzanie że takowe artystów i rzemieślników ukształcenie iest naymniey kosztownem a wraz nayskuteczmeyszein i naykrótszćm . Dlatego ta osobliwsza m etoda, ma wielu u nich stronników. M ało liczne płody ich fabryk, są wszystkie w oryentalnym smaku. Robią dość płucien bawełnianych , materyiek iedwabnych, kobierców ży wemi kolorami upstrzonych bo do tego produkta kraiowe , łatw e podaią im sposoby. Nie źle także wyprawiaią iuchtow e skóry. W yśm ienite ich żelazo, rów nałoby się Szwedzkiemu; gdyby go Wyrabiać umieli. O tóż handlowe produkta kraiu te g o , do których ryż , wosk , miód , a naw et wino dołaczyeby m o ż n a , gdyby go lepiey robić u m ian o ; bo winnice , tak w północney iak południowey części kraiu dobrze się udają. Pierw sza wlasy , pastwiska i bóyne obfituje ro le , d ruga w o liw ę, ry ż , baw ełnę i wyborne fru k ta , między innem i cytryny , pom arańcze , a naw et ananasy rosnę tam pod niebem . Z goła częse iednę Ciemnogrodzkiey ziemi do Włoch północnych , d ra g a do południow ych przyrow naeby można. — Półwyspowe iey położenie między Europą i Azyą tak z iedney iak z drugiey strony iest nader korzystnem dla handlu m orskiego, lecz te szczęśliwe dary natury niszczą p rzesądy i nierząd Ciemnogrodzianów , i w srod obfitości , którą zaręcza ich ziemia, o nędzę przyprawia naylicznieysza część ich mieszkańców. Rolnicy są niewolnikami przywiązanemi do ziemi, mieszczanie po miasteczkach rolnikami , a raczey próżniakam i i pijakami: m ało z nich któren iakim rzemiosłem, żaden prawie handlem nie trudni się , który całkiem iest w ręku bez liczby rozmnożonych żydów. Gotyckim przesądem handel za rzecz wstydliwą u Ciemnogrodzianów uchodzi. Kupczący w sklepie szlachcic, traci szlachectwo, przecież naypierwsi Baronowie własnemi produktami handluią; nie wiedzieć iak te przeciwności pogodzić , chyba wyznaiąc, źe przesądy są mocnieysze nad wszelkie rozumowanie. Zwyczaie i obyczaie Ciemnogrodzian są osobliwszą mieszaniną Europeyskich z Azyatyckiemi, iak łatwo tego mógł iuż dostrzedz czytelnik z powyższych opisów. Nieznaną oni oryentalnych charemów. Jednożeństwo iest u nich świętem i niezłomnem prawem, przecież z tą co żydzi rozwodzą się łatwością i na tychże zasadach. Wyjąwszy liczne Baronów Majoraty, które syn naystarszy bez żadnego wyłączenia odzierża, i obciążyć ie długami, ani nic z nich uronić niemoże, wszelki inny tak szlachecki iak mieyski maiątek, dzieli się na cztery części, z których trzy synom, czwartą córkom prawo, a raczey zwyczay, przyznaie. Lubo kobiety źyią naywiącey między sobą w domowey ustroni i dwór wyiąwszy, nigdy się na ceremonialnych nieznayduią obiadach , niemniey dla tego życie ich iest rozw iozłe, czego im przykład daią mężczyźni , bynaymniey żon swoich nie zazdrośni, ani o nie dbali, rzadkiewyiąwszy przykłady, iakiśmy pod oczyma w gospodarzach naszyfch mieli. Ida córki za przykładem matek, a znane nawet ich w tym rodzaiu szwanki, nie odstręczają Ciemnogrodzian od poymowania ich za żony, byle znaczny miały posag, lub ładne były. Smutnym iest stan społeczności w Ciemnogrodzie. Kobiety maią swoie wieczorne zgromadzenia, do których rzadko, i to chyba na bale , bywaią przypuszczeni mężczyźni , z któremi przecie podufale obcuią, ile im się to podoba, bądź na przechadzkach , bądź na teatrze , bądź w łaźniach publicznych, a nawet w św iątyniach; przyimuią ich także poiedynczo w własnych domach, bo zwykle przyiaciel Jeymości iest nim takie i dobrego męża , co niema tak przenikliwych iak publiczność oczów , albo ich mieć niechce. T u mieysce powiedzieć , iż używanie łaźni publicznych rozkosznym ludów oryentalnych sposobem , iest u Ciemnogrodzian pospolitem , i te ich budow y z względu czystości i wygody warte są wspomnienia. Przepych w stroiach kobiet o ry - entalnym sposobem iest w ie lk i, a sklepy modo w kobiecych liczne, p o rządne i dość dobrze o p atrzo n e, są nayczęściey m ieyscem , w którem się zawiązuią in try g i, iako też kawiarnie zw ykłe schronienie próżniaków i wolnieyszego życia kobiet, których tam bajarze bawią p o wieściami swemi za lichę daninę. Płeć żeńska , iakoteż męzka , dostoyną nazwać się może, Wielkie oczy czarne, włosy hebanowey farby , białe lecz nieco wielkie zęby, są iey dość pospolitą ozdobą. Lecz płeć icli iest prawie powszechnie oliwkowa, a rzadko kiedy świeża; z tego powodu wzywaią iey na pomoc farb i maści , co wnet ią niszczą do szczętu. Kibić ich iest dosyć kształtna i wyniosła , lecz nieco za mocna, a nayczęściey zbyt otyła, co u Ciemnogrodzianów za wdzięk uchodzi, Maią oni dość liczne i prawie codzienne wszelkiego rodzaiu widow iska, których teatra upstrzone zywemi kolorami nie źle się na pierwszy rzut oka wydaia ; są one przecież nizkie, niewygodne i zbyt małe na ciżbę, która ie napełnia. N ieznaną tam iest lóż wygoda, ale różne klassy maią sobie tak iak u dworu wyznaczone mieysca osobne. P a rte r iest całkiem dla ludu , który sobie na teatrach co m u się podoba , iak w Londynie, pozwala ; co się zaś tycze sztuk wystaw ionych, te równie w komicznym iak traicznym rodzaiu są nad naygorsze europeyskie gorszemi. Pierwsze pełne nieprzyzwoitych i nieuczciwych żartów , a naypłaszczszych bufonad, drugie zdarzeń niezgrabney i przesadzoney traieżności, czasem oznaczoney m ęczarnią na scenie kilkunastu osob i ich zgonem . Z goła pisarze dram atyczni Ciemnogrodzcy, nie znaią i nie zachowuią zadney z przepisanych re g u ł sztukom naszym. W szystko w ich składach iest dowolnem, pomięszane tam są zdarzenia wiekami i morzami od siehie oddzielone, ladzie z bogami, religiine przedm ioty z sw ieckiem i, i zdarzenia naytragicznieysze z naypłaści ey szemi bufonadam i. Nie lepsi sa aktorowie, niz sztuki, które przedstawiaią, przeciez publiczność C iem nogrodzka m a swoicli Rosciuszow i Tal mów, z których iest równie kontenta iak Rzym i P aryż z pierw szych; a choć to są nieznośne karykatury, niemasz przym iotu i wdzięku, k to - regoby nie upatryw ała w ich sposobie grania. Toż i o kobietach powiedzieć m o ż n a , co , im więcey krzyczą, im więcey piszczą, im więcey się tłuką po scenie , tym za doskonalsze A ktorki uchodzą. Balety są zupełnie do szczurow ych skoków podobne ; nie m ożna powiedzieć , że ta n c u ią , ale ze zręcznie, bo bez szwanku karki łam ią, est takich w Ciemnogrodzie kilka teatrów , na których nigdy dwór nie bywa, lecz przywołuie Aktorów na swóy teatr , w ogrodzie Xiężniczki leżący. Nayulubieńsze widowisko Ciemnogrodzianów są ćwiczenia niedźwiedzi , które w każdy dzień uroczysty Rząd giatis ludowi daie na zamkowym placu , otoczonym ku temu balkonami i rusztowaniami , które partykularni przed domami swoiemi wznoszą. Kilka tysięcy widzów plac i okoliczne domy napełnia, a Nayciemnieyszy Pan z dworem swoim przypatruie się widowiskowi z suto ubraney galeryi, która przed zamkiem panuie. Pod nim dość znaczna przestrzeń mocnemi baryerami o to czo n a, iest placem ćwiczeń niedźw iedzi, które koleyno występ u j , z w ró tk u tem u przeznaczonych a znaydm ących się pod balkonem Nayciemnieyszego Pana Po rozm aitych ich ćwiczeniach posuniętych do naywyższego stopnia doskonałości , zaczyna się tak zwany bał niedźwiadków. W ystępuią one wszystkie razem na plac z guw erneram i sw oiem i, to iest niedźwiednikami stroyno , lecz dzikiem sposobem pomaskowanemi kształtem rozm aitych a nawet europeyskich narodow, i tam wraz wszystkie w liczbie nayrnniey o, tańcuiąc, zręczności swoiey daią dowody przy odgłosie Ciemnogrodzkiey muzyki; Osobliwszym iest widok tak wielkiey ilości mnieyszych i większych niedźwiedzi wraz tancuiących kadryle, mazurki, kozaki i poważne tańce Polskie, mianowicie zaś wielkiego łańcucha i koła złożonych na przem ian z niedźwiedzi i niedźwiedników, co sobie łapy i ręce podaiąc, w koło tańcuią. Srogie walki byków w Hiszpanii nie sprawuia większego entuzyażm u w ich zapalonych stronnikach, iak to dose niewinne niedźwiadków widowisko na Ciemnogrodzianach , którzy go nad wszelkie inne przenoszę. Sroższem one byw a niekiedy, ale bardzo rz a d k o ; to iest : gdy się podoba Nayciemnieyszemu Panu przedłużyć go , i przy zm ierzchu dnia kazań wystąpić wszystkim niedźwiednikom z pochodniam i, i p o - szczwae kilku naypotęźnieyszemi niedźwiedziami ogrom nego byka. W te - dy zaczyna się sroga między niemi walka, co się zawsze na pokonaniu i rozszarpaniu byka kończy, ile źe ten ma dobrze przytarte ro - rn nie bez szwanku wszakże nieo dźw iedzi, tego ulubionego Ciemnogrodzian zw ierzęcia, co czyni, że rzadko takowe daią się widowiska. Po ukończeniu każdego wywołuie publiczność po im ieniu nayznakom itszycli A ktorów , bo ma go sobie nadany każdy sławny niedźw iadek, ten się cudnym , ów m ądrym , tam ten nieporów nanym zowie. W y stępuią oni na dwóch łapach z swoiemi guw erneram i , a publiczność okrywa ic.li poklaskam i, za co one dziękuiąc, tyłem na dw óch łapach odchodzą. Nayciemnieyszy P an zwykle obdarzą Professorów pieniężnym podarunkiem , uczniów podwóyną i potróyną racyą. Nie iest Ciemnogrodzki niedźwiadków teatr bez kabał i partyi , bo któryż na świecie od nich iest wolny ? Ci tego, tam ci owego wielbią niedźw iedzia, ci tem u lub tam temu sprzyiaią niedźwiednikowi. Ztąd niekiedy zgiełk i zamieszanie, a czasem i kułakowe na placu bitwy, które przynaymniey tyle bawić zdaią się Nayciemnieyszego Pana, ile niedźwiadków ćwiczenia, wszakże za danym od niego znakiem walka się uśmierza, i wnet zupełna panuie spokoyność, a co kto złapał , spokoynie odnosi do domu. — Jest inne widowisko naydostoynieysze ze wszystkich, którego lud bywa uczestnikiem. Na ogromnym placu, Majdan zwanym, po zazamkiem lezącym, gdzie się codziennie w zręczności ćwiczą Kawalerowie Ciemnogrodzcy, w wielkich uroczystościach odprawiają się publiczne gonitw y, nakształt dawnych europeyskich turnieiów z azyatycką okazałością. Lecz o nich nizey rzecz będzie, tu nam iuz tylko dodać wypada , ze nayulubienszą zabawą Giem nogrodzian, a raczey szkodliwą namiętnością iest gra , klórey bynaymniey Rząd nie ogranicza. Graią więc wszędy, nawet po ulicach. Wszędy pełno graczów i oszustów wszelkiego rodzaiu, co się na tern rzemieśle bez żadney obawy głośno panoszą , o nędzę i rozpacz przyprawiaiąc nie iednę rodzinę. Tak szalonął bowiem iest namiętność do gry Ciemnogrodzian , iż nieraz tam widziano człowieka, co przegrawszy wszystko, co tylko posiadał, stawiającego na los kości lub karty dzieci sw oie, a nakoniec i siebie samego, i dobrow olnie poddającego się do ży wotniey niewoli P a n a , co nie dawno b y ł iego rów nym ; bo w Ciem nogrodzie, iak u nas, szalony przesąd zamieniwszy w d ług honorow y długi k arto w e, daie im pierw szeństw o przed wszystkiemi, i do n iezwłoczney przynagla opłaty, tych naw e t, co nayświętszych długów , bo czasem w potrzebie zaciągnionych ludziom w potrzebie będącym nie płacą. Niem niey szkodliwą, a prawie p o wszechną wszystkim stanom Ciemnogrodzian zabawą iest pijaństw o, tak oni lubią mocne tru n k i, źe małą liczbę znakomitszych domów wyjąwszy, gdzie tylko człowiek przyjdzie, zaraz m u ofiaruią wino, m iód, gorzałkę , a co g o rsz a, do ich picia przynaglała. T en barbarzyński, obyczay uchodzi u nich za grzeczność i gościnność. Maią oni w podeyrzeniu tych, co dochow ują trzeźw ości, iako ludzi nieszczerych i niebezpiecznych frantów , korzystać gotowych z otw artości, w iaką wprawia piiaństwo. Z goła śmiało twierdzić m ożna, że pod noc dziewięć dziesiątych części Ciem nogrodzkich mieszkańców upojonych zasypia. b o Ciemnogrodu . Rząd, Skarb, Policya, Inkwizycja Święta. Rzą d Państwa Ciemnogrodzkiego iest Arystokratyczno - Monarchiczny, dość podobny do dawnego naszego nierządu, przecież lepszy od niego. Bo prócz tego że sukcessya Tronu iest zapewniona w iedney dynastyi, maią panuiący w ręku swoim władzę wykonawcza , i rozdawnictwo wszystkich prócz sądowych urzędów. Przy tych tedy środkach nie trudno czynnemu Monarsze wstrzymać zapędy szlachty, Baronów, i Duchowieństwa, których nieograniczone prerogatywy daia im pochop do przypisywania sobie codzien nowych i ich nadużywania. Uwolnili się oni od wszelkich podatków i składek publicznych które wszystkie na rolnikach , mieszczanach, i żydach ciężą. Protestuią się oni równie przeciwko wszelkiey celney, i konsumcyiney opłacie, ale się dotąd wyłomać z nich nie zdołali. Król ma prawo zwoływania seymu gdy tego widzi potrzebę ; składaią się one z Baronów świeckich i Duchownych , to iest Arcy-Kapłanów , i przełożonych klasztorów , którym w dość wielkiey liczbie służy zaszczyt Baronialny , z reprezentantów szlachty , co z liczby sta iednego obieraią. Nakoniec z Deputowanych wszystkich innych płci męzkiey klasztorów . Składaią się tedy Ciemnogrodzkie stany z wyższey i niższey Izby, co w sobie większością głosów wybieraią Prezesów , i one o wszystkich toczących się na Seymie materyach stanowią iednomyślnpścią głosów, w tym przynaym niey od daw nych naszych Seymów rozsądni, źe choe za oppozycyą iednego z członków upada wniesiony proiekt, Seym się przecież nie rwie a przyięte ustawy maią moc prawa. Wszakże te seymy są zwykle nieczynnem i a nader kosztownemi dla dworu , i dla tego rzadko ie kiedy Król zgromadza; bo Szlachta, Baronowie, i Duchowieństwo, odrzucaią na nich wszelkie z strony swoiey przyłożenie się do ciężarów publicznych w naycięższych kraiu potrzebach , albo ie na miasta, rolników i żydów zwalaią którzy na seymie nie marą obrońców, wprzód za to wymusiwszy od dworu iaki nowy dla siebe przywiley to iest, nadużycie. Wszakże za dzisieyszego acz nader słabego panowania , Xiąże Boiosław, gdy był przy sterze rządu , dwa takich zwołał Seymów, na iednym z których ugłaskawszy Szlachtą i Baronów wymógł na stanie duchownym tak zwany dar dobrowolny któremu się niezbyt opierało i wyższe seymu Duchowieństwo , bo go na niższe z zyskiem swoim zwaliło. Na drugim za pomocą stanu Duchownego i Szlachty przynaglił Baronów , do wykonania dawnego obowiązku sw ego służby woyskowrey , to i e s t , iż na każde zawołanie Króla , a naw et Hetmana , winni są przystawić własnym nakładem w miarę zamożności swoiey , każdy pewną liczbę żołnierzy. Nie dłużej iednak do tey służby iak na 6 tygodni w roku z obowiązanych. Póki on był naczele rządów, zwoływał ich rokrocznie, na woyskowe koła , czyli ćwiczenia wróżnycli kraiu mieyscach , które sam koleyno odbywał. Te ćwiczenia naydłużey dwa tygodnie trw ały, po których żołnierzy odsyłał do domów , a Baronów co na nie nayporządnieyszych i naylepiey ćwiczonych wysyłali , woyskowemi zaszczycał honorami. Tym sposobem podwoił on zbroyną narodową siłę bez pomnożenia kosztu dla skarbu. Lecz odtąd iak się od rządu usunął poszło w zaniedbanie iak wiele innych to zbawienne lecz nie wygodne Baronom urządzenie iego , a rzeczy do dawnego wróciły nieładu. Gdy Król Seym u nie zwoływa , a Baronowie i duchowieństwo mniemaią mieć słuszne przyczyny skargi przeciw rządowi , robią związki między sobą nakształt dawnych konfederacyi naszych , w tedy się kray dzieli na partye , a los okropny domowey woyny rozstrzyga ich sprawę. Pełne są takowych przykładów Ciemnogrodzkie kroniki. Za rządów Xięcia Boiosława po dwakroć powstali mianowicie niespokoyni Baronowie, lecz zawsze na miazgę zbici od niego , w słabości tylko dworu znaleźli ocalenie swoie. Choć się od niego oddalił Xiążę Boiosław, nie śmieią podnieść głowy , gdyż im ośw iadczył, ze w żadnym stanie rzeczy cierpieć ich zaburzeń niebędzie , i że ie poskrom ić potrafi własnemi i przyiaciół siłami. — W ładza cxekucyina iest w ręku rząd u , a właściwie mówiąc panuią c e g o , sądy i Sta Inkwizyeyą w yjąwszy. Król m ianuie wszystkich urzędników , Woysko , S k arb , Policya , do zarządzenia naywyższey władzy należą. — Zastanów m y się nieco nad niemi. — Skarb nie iest iak niegdyś byw ał w Polszczę w łasnością , że tak powiem W . Podskarbiego , który z niego żadnego nie zdaw ał rachunku , ani W oysko pod ręką W . Hetmana co nim rządził dowolnie , ani p o licy a, z nieograniczoną powierzona władzą W . Marszałkowi. C hoć ci trzey wielcy U - rzędnicy iak niegdyś u nas posiad a j te atrybuta , są oni wszelako rozkazom Króla podlegli , i zmienieni przez niego bydź mogą. Skarb iak prawie wszystkie Europeyskie w smutnym iest stanie. Taką nam o nim zdał sprawę rządca dóbr korony , gdy po trzeehmiesięczney a nieużytecznćy około niego pracy zegnał się z nami porzucaiąc Ciemnogród. Wiecie rzekł do nas Panowie , ze mnie tu zawołał Kanclerz bym mu dopomógł w uformowaniu Skarbowego Budżetu na rok przyszły. Zgodził się ze mną na tę nieodbitą zasadę ze pomnożyć należało, ile możności dochody, a zmnieyszyć wydatki, by napełnić ogromny, a co rok powiększaiący się deficit skarbowy. Dochody nasze składaięce się z dóbr korony, ceł, myt , podatków konsumpcyinych po miastach z zdzierstwa żydów, daru dobrowolnego Duchowieństwa etc. niedochodzę trzech milionów talerów czyli miliona czerwonych złotych, a wydatki przechodzę ie pięciukroć sto tysięcami talerów, łatwo bardzo byłoby napełnić ten deficit , wedle zasad między Kanclerzem a mnę umówionych , stosowny więc do tego podałem proiekt, wskazałem w nim na iednym tylko artykule i to iest ulepszeniu administracyi komór, czystego dla Skarbu zysku przynaym niey 300,000 tali: sto tysięcy na innych dochodów gałęziach a jo o drugie na oszczędzeniach mogę powiedzieć w rozrzutności dworskiey w małey bardzo części na pensyonowanych faworytów i pasibrzuchów dworskich spaść maiący , a w daleko większey na to woysko astrologów, których piiawkami kraiu naszego nazwać można. Nayciemnieyszy Pan który na ten proiekt przedstawiony mu przez Kanclerza okiem rzucić raczył , nie bacząc na inne artykuły prócz mało co znaczących Reform , które na dwór i faworytów iego spadały, oświadczył, że chcąc z siebie dać przykład oszczędności chętnie na nią przystaie. Z resztą odesłał go do Xiężniczki, a tego właśnie Kanclerzowi i Podskarbiemu trzeba b y ło , którzy na celnych i innych kradzieżach naywięcey zyskuią , bo dla ziednania sobie ich pro- Jekcyi sowicie się im okupuią złodzieie. Powiernicy i powierniczki Xiężniczki, odbieraią od niey rokrocznie znaczne d ary , i ona sama niemi niegardzi. Naradziwszy się więc z Kanclerzem i faworytami swoiemi, niechciała zezwolić , na żadną względem ceł i komór zmianę. Zeby iednak przykładem Króla coś uczynić zdawała się dla skarb u , zgodziła się by w iotey części, wydatek na astrologów zmnieyszonym został. Tym tedy sposobem upadł prawie ze wszystkiem móy p ro iek t, bo zamiast 5oo,ooo tala: ledwie na nim kilkadziesiąt skarb zyskał, oznaymił mi to niby z żalem Kanclerz i zlecił, żebym innych szukał środków. Gdym mu oświadczył że żadnych innych nie widzę, wszedł do gabinetu swego wyniósł z niego plik ogromny memoryałów oddaiąc mi ie i mówiąc. W wielkiey liczbie tych proiektów podanych od Europeyskich awanturników , nie podobna by się który nie znalazł, zdolny do wydźwignienia nas z am barasów skarbow ych, w których się znayduiem y. Przeyrzey ie W eParr, i o nich poday mi referat, a to iak nayryehley : po czem niedawszy mi czasu do odpowiedzi , schronił się do gabinetu swego. Ślęczyłem z iakich parę tygodni nad temi proiektami powiększey części waryackiemi , lub dążącemi do obciążenia nowemi ciężaram i , iuż do nędzy przywiedzionego ludu d awnemi. Nayrozsądnieysze z tych proiektów wystawiały , w form ach nieco odm iennych też same co i móy środki. Jeden mi się tylko znich podobał, to iest ustanowienie poczty , bo on zaręczał wielką wygodę publiczności a zysk pewny skarbowi. Ukończywszy tę mozolny pracę , odniosłem ią Kanclerzowi, który po pilnym ich zemną przez dwa poranki roztrząsaniu , przystał na wszystkie moie tw ierdzenia, wyjąwszy dwóch , bo mu się niezmiernie podobały proiekta, ieden loteryi Genueńską zw aney, iako dobrowolney składki, do któreyby się wszyscy bawiąc przykładali, drugi monopolium solnego iako obfitego źródła intraty dla skarbu. Nadaremnie wystawiałem mu srogą niemoralność i widoczne oszukaństwo ustanowienia loteryi, tey gry publiczney , do którey nadzieia znacznego zysku pociąga naybiednieysze klassy ludu , i ostatni im odbiera kawałek ebleba który poświęcają tak mylney nadziei. Pewne rozm nożenie się kradzieży domowych , z strony słu żący ch , co omamieni, nadzieią wielkiego zysku dopuszczać się iey daleko ezęściey niż dotąd będą dla zadosyć uczynienia nam iętności swoiey. Wreszcie przedstawiłem mu , że loterya Genueńska podług zasad proiektu , była iawnem oszustostwem , dla pewnych i niezmiernych zysków , które zapewniała na graczach. Mamy dość, rzekłem kosterów i filutów, nie przystoi rządowi stawać w ich rzędzie dla mizernego kilkudziesiąt tysięcy talerów zysku. Na to mi Kanclerz śmieiąc się odpowiedział, co w przód przeczytawszy od deszczki do deszczki podany proiekt. Widzisz WćPan ze prawie wszystkie Europeyskie rzędy ; którym światła i moralności odmówić nie m ożna , cięgna znaczne z loteryi zyski bez żadnego skrupułu. Niechcieymy bydź od nich mędrszemi. Ustanowienie loteryi wszystkim się podobać będzie w kraiu gdzie namiętność do gry iest powszechna a ieźli się komu niepodoba , o co mnieysza , usprawiedliwić nas powinien w oczach iego Europeyski przykład ; co wyrzekłszy wstał i z proiektem loteryi do Xiężniczki poiechał. Ta się go natychmiast chwyciła , a wnet się naygorliwszą iego stała stronniczką, gdy iey żydzi iakoteż Kanclerzowi i Podskarbiemu znaczną ofiarowali opłatę za wypuszczenie im w dzierżawę loteryi na trzy lata w całym Państwie rocznie 50,000 tali: rzecz ta za arcypożyteczną i korzystna dla skarbu Nayciemnieyszemu Panu wystawioną została ; który chwaląc gorliwość Xiężniczki i Kanclerza o pomnożenie skarbu publicznego, proiekt loteryi podpisał, a na Kanclerza i W . Podskarbiego spuścił ułożenie kontraktu z żydami podług warunków od nich podanych. Upadł szczęściem proiekt solnego monopolium za wdaniem się Sekretarza Stanu, który nietylko przekonał Kanclerza , iż taka była nędza ludu żeby go opłacać niebył w stanie, ale i o tern , że on pewnie oburzy Baronów, Xięży , i wszelkiey klassy ludzi którychby dotknął nie wyłączaiąc Xięcia Boiosława. A za tym żeby pewnie cofnąć przyszło a może twórców iego urzędy utracić. Co się tycze ustanow ienia poczty , lubo użyteczność proiektu tego uznaną była, przecież zastanawiając się nad znacznym nakładem któregoby wymagało poczt zaprowadzenie i nad opozycyą któreyby niechybnie doznało z strony Baronów i Inkwizycyi Świętey iako niesłychana nowość , do szczęśliwszych odłożono go czasów. Widzicie Panowie moi , iak fatalnie i ohydnie dla kraiu tego skończymy przeszło dwóch miesięczne prace moie skarbowe z Kanclerzem . O Bogdaybym nigdy o podobnych niesłyszał! Co powie Xiążę Boiosław , którem u przeieżdząiąc zdam o nich sprawę? Te wyrzekłszy słowa, westchnął głęboko i zamilkł. Na co oświadczyłem mu ; źe w Europie wszyscy ludzie świetli i dobrzy obywatele pod tym co i on widokiem uważaią loterye, iako zgubnę dla obyczaiów i moralności ludu , choć dziś są one urządzone, zdaleko mnieyszą stratą i oszukaniem graczów , niż Genueńska. Jedynie iak mniemam finansowe ambarasy rządów przymuszaią ich do znoszenia na czas nieiaki tak nie moralney na lud klęski, ale spodziewać się należy, iż ona kiedyś przecie ustanie. Jeśli się nie mylę, dodałem, deficit w budżecie Ciemnogrodzkim iest 500,000 tali: nie pewne zaś środki wzięte ku napełnieniu tegoż 100,000 nie przeehodzą. Cóż się z reszty stanie ? się będzie odpowie rządzca, podobało Niebu , zaradzą wreszcie temu lichwiarskie anticypacye , przymuszone od żydów i kupców pożyczki , nakoniec zaległości w skarbie , których iuż mamy pełno , a to właśnie tym co naywięcey na regularną zasługuią zapłatę. Wszak mamy iuż kilka milionów talarów pochodzącego z tych źródeł długu, któ ry nawet obliczonym nie iesL Jeśli tak daley iść będzie czeka nas haniebne bankructwo, które Kanclerz usprawiedliwić przykładem niek tórych Europeyskich Narodów nieomieszka , bo się. tego w proiektach awanturników nauczył. Pożegnał się znami czule rządzca dóbr korony m ów iąc: Panowie m o i, dopomóżcie mi i rodzinie moiey do wybawienia nas złey Egipskiey niewoli, to rzekłszy z łzam i w oczach rozstał się zna mi , i tego ieszcze dnia ru szy ł do domu. Zaledwie Policya ies.t z imienia nana w Państwie Ciemnogrodzkiem . Jest ona w ręku W . Marszałka W mieyscu pobytu Kaniewskiego i w iego okolicach. Zdaie się iż ta ustawa do niegdyś Polskiey podobna, miała początkowo za cel bezpieczeństwo osoby panuiącego. Z czasem rozciągnęła się ona do ogólnego porządku stolicy. W innych częściach kraiu należy ona do gubernatorów m ieyscow ych, keżda bowiem p ro - wincya ma sw oiego, co iest iey wraz cywilnym i woyskowym naczelnikiem , wspólnie wszakże z Świętą Inkwizycyą działającym, w tym Wszystkiem do czego ona sobie tylko ro ści prawo. Lecz po praw iecyach Baronowie i m ożni duchow ni śą dzielnemi mocarstwami, ktdre Rządowi kraiowemu na swoich i wazaiow swoich posiadłościach , żadnego nie dozwalaią policyirtego wpływu , a Zatem Wyprowadzenia żadnego ogólnego w k raiu porządku. Dia tego też iest pełen żebraków , złodziei, rozbóyników , od których się każdy strzeże iak może W całym kraul iedna tylko droga , którą karawana z Portu oślego do Ciemnogrodu przybyła, iest, iak mówią, bezpieczna, a to dzięki Xięciu Bojosławowi, który dla dobra handlu i kraiu własnym żołnierzem na niey bezpieczeństwo titrzym uie. W iakim są stanic drogi, iuźeśm y powiedzieli. Są prawda na ich utrzym anie wyznaczone szarwarki, ale ie właściciele zwrócili ku własnemu użytkowi, i rzadko iaki dzień z nich udzielała drogom publicznym , a byle naygorszy iaki mostek lub grobelkę na nich zrobili, stanowią myto, na które raczą niekiedy wyrabiać sobie przywiley Królewski , i takowem zdzierstwem utrudniaią i niszczą handel. Poczta iest w tym kraiu nieznaną. Rząd i możnieysi utrzymują gdzie nie gdzie kresy swoie, lub umyślnych za każdem wyprawuią interessem Kupcy i partykularni iak mogą przez okazye przeprawiają listy swoie; przemyślni tylko żydzi ustanowili sobie, pieszą po całym kraiu pocztę, przesyłaiąc korrespondencye swoie od kachału do kachału lub od szkółki do szkółki, tym sposobem są oni zawsze pierwsi uwiadomieni o wszystkiem, co się w kraiu dzieie, co nietylko iest im nader korzystnem w ich spekulacyach ale nawet staie się z ich strony przysługą dla Rządu; który tym sposobem odbiera od nich niekiedy wcześniey niź od swoich podwładnych ważne dla siebie wiadomości. — Uciśnieni żydzi zdzierstwem rządowym i baronialnym tak dobrze się mszczą tego nad ludem, że w ich ręku iest prawie całkiem handel kraiu tego, a co iest pewnym znakiem ich pomyślności, że się rozmnożyli i rozmnażaią bez liczby, tak , iż w Ciemnogrodzie, gdzie ich lat temu kilka, zaledwie pięć tysięcy liczono, dziś się ich przeszło 15,000 znayduie. Zgoła żydzi w tym kraiu, iak u nas, stan w stanie formuią, Maią osobne i antysocyalne swoie prawa i zwyczaie, swoie Sądy, swóy ięzyk, ubiór, religią, iedynie od Inkwizycyi świętey szanowaną. słowem, w Ciemnogrodzie iak w niektórych europeyskich kraiach iest niedocieczoną zagadką pozorny ucisk, a rzetelna żydów pomyślność. Oburza się lud niekiedy na ich nadużycia lecz po krótkim prześladowaniu wracaią żydzi do dawnego bytu swego, żadney w nim nie dopuściwszy zmiany. Polityka żydowska równie iest przebiegła w Ciemnogrodzie, iak w Europie, gdzie się, że tak powiem, natrząsa usiłowaniom Rządów do ich cywilizacyi od dawna na próżno dążącym ; co wszystko przemógłszy, z żydami do sprawy doyść niemogą, i wyleczyć się z wewnętrzney choroby, co z wolna niektóre chrześcianskie ludy niszczy i trawi. Stołeczne miasto Ciemnogród wystawia obraz nieładu. Położenie iego iest przyiemne, zdrowe i korzystne , bo leży na wzgórku nad spławną rzeka, która płynąc ku morzowi, w Oślim porcie wpada do niego. Panuie około miasta piękna i żyzna równina, otoczona wzgórkami, pełnem i gaiów, lasów : zgoła umaionem i drzewami i roślinami wszelkiego rodzaiu, a czasem uwieńczonemi winnicam i, w pośród których liczne w idzieć się daią zamki klasztory, folwarki, wieyskie domy lecz rzadkie nader i mizerne wioski. Wszystkie drogi , co prowadzę do miasta, wyiąwszy tę, którą się opiekuie Xiążę Bojosław, są stosami błota , w którym brnąć podróżni i spaceruiący musza. N iektóre ulice m iasta są iako tako b ru k o w an e: reszta kloaką, którą się walą w szystkie gnoie i brudy mieyskie. Trudno po nieb przeiechać poiazdem , co się tam często ugrążnione widzieć daią. Toną niekiedy w tych błockach pijacy i pijaczki, których pełno w Ciemnogrodzie, Dla wygody piechotników w zdłuż ulic są pokładzione na słupach d y le , na których tru d n o iest m inąć się dwom osobom , 3 nawet iedney dochow ać równowagi, Ulice pełne są żebraków , których stan w Ciemnogrodzie iest rzemiosłem , co dzieci odziedziczają po oycu ; znayduią się nawet całkowite żebraków rodziny dosyć maiętne , by się mogły zrzec tego rzemiosła ; lecz iest to im w mniemaniu publicznem zaszczytem , źe w nim od dawna trwaią. Pomnaża liczbę żebraków i próżniaków źle zrozumiana litość klasztorna, każdy bowiem z nich karmi ich ile m oże : przy tey pomocy w klimacie słodkim , iak iest Ciemnogrodzki „ za naylekszą Jałmużną żyią w próżniactwie po ulicach lub na brzegach rzeki nader rybney do neapolitańskich lazaronów podobni , ile gdy nikt niemyśli o ich zaięciu inką użyteczna pracą. Policya na wszelkie rodzaie żywności stanowi ceny; lecz tak niebacznym czy przekupnym sposobem, źe chleb lub mięso niespadaię z ceny wtedy, kiedy zboże, woły i inne bydło są naytańszem i. Sposób działania Policyi iest Azyatycki, to iest: prędki i dzielny w exekucyi swóiey, i tak naprzykład : Gdy Naczelnik Policyi dostrzeże, że piekarz lub rzeźnik na fałszywa m iarę w aży, prócz że konfiskuie to w szystko, co się w sklepie iego znayduie , natychmiast karze go przed sklepem kilkudziesiąt kijini w pięty , alboliteż przybiciem za ucho do drzwi sklepowych na czas wyznaczony, z napisem wskazującym przewinienie iego. Tak się karzą natychm iast m ałe złodzieystwa i inne drobne policyine wykroczenia , bo po ukaranie większych zbrodni odsyła Policya złoczyńców do Inkwizyeyi Swiętey, co iest właściwie naywyższym Kryminalnym Sądem Ciemnogrodzkim , któremu iedynie śmiercią karać wolno. Mimo tey pozorney skrzętności Policyi niemasz nadużyciów , którychby ona niedozwalała za icli opłatą , tak dalece , że pod pozorem niby szpiegostwa cierpi uprzywileiowanych złodzieiów, a nawet rozm aitych łotrów bandy, co się z nią dzielą korzyściami swoiemi, dla tego też zabóystwa, rozboie i złodzieystwa są codziennemi w Ciemnogrodzie , a każdy się iak jnoże przeciwko nim strzeże, co czyni , że iak się tylko zmierzchnie, iuż są wszystkie domy pozamykanes i ciężko się do nich dopukać. Kafenhauzy zaś , domy publiczne , i szynkarnie, których pełną iest każda ulica, aż ku świtowi otwarte; lecz zwykle maią one swoich siepaczow, co ich strzegą bezpieczeństwa. Ten rodzay ludzi iest dość powszechnym w Ciemnogrodzkiern Państwie, i podobny do owych tak zwanych mężnych we Włoszech i Hiszpanii, co za umowioną nadgrodę biorąc na siebie cudzą zemstę, z krwią zimną dcpuszczaią się zabóystwa na nieznanym sobie człowieku, a w przypadku pomyłki przepraszaią za nią. Uchodzą oni łatwo kary , bo im służą za schronienie Świątynie, klasztory, domy i place publiczne, a nawet lada Barona lub szlachcica mieszkanie. Przywiley uroiony, na który bynaym niey niezw azał za Rządów swoich Xiążę Bojosław , ale który szanuie Inkwizycya Święta po oddaleniu się iego. Niema Ciemnogród ani iednego szpitala, bo nim są ulice i miasto całe ; Bonzowie tylko daią schronienie chorym po ulicach lezącym w przeznaczonym na to iakim kącie klasztoru , zwykle naybrudnieyszym. N ikt tam o domach pracy naw et niesłyszaf, Co się tycze więzień publicznych i ich urządzenia, każdy sobie wystawie m o ż e , iakim iest w kraiu tak nierządnym , kiedy w wielu wrypolorow aney Europy widziemy w nich szkołę, że tak powiem, zbrodni, to iest ; tak niebaczne pomięszanie zakainieniałych zbrodniarzy, z temi co się czasem pierwszego dopuścili przewinienia, iż iedni psuią drugich, i w złoczyństwie staię się ich m istrzam i, nastręczaiac im to sposoby prawnego bronienia się, to udzielaiąc im zbrodniczego przemysłu swoiego, tak dalece , iż większa ich część wychodzi z tych więzień mistrzami zbrodni, kiedy tylko do nich nowicyuszami weszli. Inkwizycya święta iest także Policyą duchowno-świecką, dozór nad całem kraiem maiacą , ale innego od świeckiey rodzaiu , i wcale różnym postępuiąca sposobem. Naylepiey rzecz tę osobliwsza zdarzenie Jamesa wyświeci. Zręczny ten i wierny, lecz rubaszny sługa przy znacznych zyskach, iakie z swoiego doktorstwa odnosił, zaczął hulać po Ciemnogrodzie, a służbę naszą całkiem spuszczać na Icmana, zawsze się nam wyrnawiaiąc bocznemi praktykami swoiemi, tak dalece, że prócz rana, w którym nas więcey bawił Ciemnogrodzkiemi podręcznemi awanturami, niż służby pilnował, dzień a często i noc pędził za domem. Ostrzegłem o tem Wacława, ale on mi, śmieiąc się, odpowiedział, że mu się titulo dawnego maytka trzeba dać wyszumić przez czas nieiaki, Wszakże wkrótce potem nie widząc go przez dzień cały i nastąpuiącego poranku, zaczęliśmy bydź niespokoyni, i wysłaliśmy na wzwiady Icmana, który za pomocą żydów kraiowych wnet dociekł, że James wpadł w ręce Inkwizycyi świętey, lecz za co, tego się wywiedzieć niemógł. — Udaliśmy się natychmiast do Sekretarza Stanu, który ten interes wziął na siebie, prosząc, byśmy niespokoynemi o Jamesa niebyli. Jakoż we dwie godziny wszedł do nas , mówiąc : Chcecież wiedzieć WćPaństwo niezmierną, nieprzebaczoną Jamesa zbrodnię? Ztruchleliśmy na te słowa; lecz on daley , rzuciwszy na stół parę cygarów : Co to w kafenhauzie śmiał kurzyć tytuń , tem diabelskiem i tu nieznanem narzędziem, co nie mało winę iego pomnaża. Poznał zaraz Wacław hiszpańskie cygary swoie, o których był zupełnie zapomniał. Moia to , rzecze do Sekretarza Stanu , wina, żem ich w morze lub w rzekę niewrrzucił, i żem nie ostrzegł Jamesa, że używanie tytuniu w tym krain iest śmierci godną zbrodnią. Nie przyznaway się WćPan, rzecze do tego, bo by cię mogła Inkwizycya święta wplątać do tey sprawy, na którą niemasz innego ratunku , iak wdanie się Nayciemnieyszego Pana , Xiężniczki, a mianowicie Wielkiego Kapłana. Za pierwsze WćPanu zaręczam , drugie łatwo sami otrzymacie przez Xięcia Bojosława, ale czasu tracić nietrzeba, bo po upłynieniu trzech dni wziętym będzie, podług zwyczaiu Inkwizycyi świętey, James na tortury, by się dobrowolnie przyznał do zbrodni, którey domyślić mu się trudno „będzie. Czyńcie z strony swoiey WćP aństwo, ia tym czasem starać się będę o zawieszenie tortur na drugie trzy dni, co pewnie Kanclerz od przyiaciela swego Wielkiego Inkwizytora, wyrobi. Donieśliśmy natychmiast Xięciu Bojosławowi o smutnem zdarzeniu Jamesa , który nam we dwa dni po tern przesłał zupełne duchowne przebaczenie zbrodni iego, podpisane od brata swego, Wielkiego Lamy. Wyszła także cywilna Agracyacya Nayciemnieyszego Pana , zatw ierdzona iego własnoręc nym i Kanclerza podpisem , z powodu popełnioney zbrodni iedynie z niewiadomości. Gdy się o tein zapewniła Inkwizycya święta , odesłała nam biednego Jamesa, obdartego ze wszystkiego, przystroionego w Inkwizycyionalny szaraczek, z głowa na krzyż przegoloną, i ź sznurem na szyi ; stanął on przed nami w tym pociesznym ekwipażu w towarzystwie czterech oprawców, którym opłaciliśmy tę przysługę, za to, źe iey nie wdzień, iak to mogli , ale mierzchiem dopełnili. Po ich odeyściu , gdy stał przed nami wybladły i wychudły James prawdziwie w postaci winowaycy, iam mu po przyiacielsku złe iego sprawowanie się wymówił. Wacław zaś, śmieiąc się : pozwól, rzecze, Jamesie, bym cię w tym stroiu w iakim iestes, nim się przebierzesz , odrysował, co zrobił natychmiast, wprzód go pokrzepiwszy butelka wina , a gdy czas iechania na Assamble Xiężniczki nadchodził, porzuciliśmy, Jamesa , poleeaiac mu , by toalecie swoiey z Icmanem zaradził. Nazaiutrz rano wszedł on do nas iak zwykle ubranv, ogolony, wyczesany, zręcznie sobie własnemi włosami ów wygolony krzyż, zalepiwszy; i tak nam swoią opowiedział aw anturę: Znalazłszy w kącie kufra Pańskiego te przeklęte cigary, wziąłem ich kilka do kieszeni, a udawszy się do kafenhauzu, zasiadłem na sofie między dwoma ładnemi Ciemnogrodzkiemi nymfami, traktuiąc ie czym tylko chciały, i kurzyć tytuń zacząłem, co one widząc, popychać mnie zaczęły nogami , lecz ia to za wcale co innego biorąc, oddawałem im nawzaiem tę grzeczność. Powoli wymykać się wszyscy z kafenhauzu zaczęli, a nymfy nakoniec odemnie iak od zapowietrzonego uciekły. W tym zamknęły się drzwi. Widząc, żem się sam pozostał, wyniść także chciałem ; lecz nadareinnie, na wszystkie pukałem strony, nikt się nie odzywał, dopuki nie weszło tylnem i drzwiami czterech oprawców , którzy mnie związawszy porwali, a słowa nieodpowiedaiąc na moie zapytania, do podziemnego wtrącili lochu. Tam mnie okuwszy i obnażywszy ze wszystkiego, przywdzieli sukienką, którąście Panowie widzieli. Rzuciłem się na słomę, co iuź nie iednernu służyła za łoże, i nie poymuiąc, co się zemną stało, noc okropną oka niezmróżywszy spędziłem. Gdy zabłysnął w iamie moiey promyk światła przez okienko , co się znaydowało w sklepieniu, wszedł do m nie Bonz czarno ubrany z kijkiem białym w ręku , dość słodkiey na pozór postaci. Tego pierwszym zapytaniem było : Powiedz mi, kochany bracie, za iaka zbrodnia nieba cię na twoie dobro umieściły w tem mieszkaniu Inkwizycyi świętey? — Na to gdy odpowiedziałem , ze się nie znam do źadney zbrodni, zaiskrzyły się oczy iego. Przecież, rzekł ieszcze do mnie umiarkowanym tonem bracie, nie bądź upartym , przyznay się do twoiey zbrodni, która nie iest więcey Inkwizycyi świętey iak Bogom tayną ! Jakżeż się mam, odpowiedziałem , przyznać do tego, czegom n iep o p ełn ił, ieżeli W ePan chcesz, wyspowiedam się m u z wszystkich drobnych moich grzechów , ale zbrodni wiem dobrze, żem za życia niepopełnił. Na te słowa sroga, wzięła postać, słodka twarz Inkwizytora mego. - - Widzę, rzecze, piekielny synu, ze bezbożnym i upartym heretykiem iesteś, kiedy się zbrodni twoiey zapierasz , i iey dobrowolnie wyznać niechcesz. Ale ma Inkwizycya święta pewne sposoby w ym uszenia tego na tobie, lecz nieporów nana iey ludzkość i słodycz chce, byś się sam pierwey o tern przekonał, a potem w ybierał m iędzy dobrowolnym i przymuszonym wyznaniem zbrodni twoiey. W ychodząc klasnął rękami ; na ten znak przybyłych dwóch opraw ców , za nim mnie poprowadzili. Przebywszy długie i ciemne sklepienia, weszliśmy do czarney i posępney sali , a raczey iaskini, oświeconey tylko ponurem światłem , w środku wiszącego kagańca. Tam się odprawiały m ęczarnie, których świadkiem bydź miałem. Gdym od nich odw racał g ło w ę , gwałtem mi ią prostow ali oprawcy, a naw et zawarte otwierali powieki , tłukąc mnie w kark pięściami. Patrzyć tedy na nie rad me rad musiałem. T u nam James wystawił okropny obraz rozm aitych m ęczarni , do których natężenia zachęcali katów Inkwizytorowie. K reślić i e , wzdryga się pióro m o ie; lecz ieźliś ich ciekawy czytelniku, znaydziesz ie prawie co do słowa opisane w europeyskich gazetach , pod A rtykułam i Inkwizycyi w M adrycie, w W alencyi i innych miastach dzis tak nieszczęśliwcy Hiszpanii. Przez trzy poranki m usiał bydź biedny James świadkiem tego srogiego widoku ; zawsze przed nim i po nim zachęcany do przyznania się do zbrodni , k tó rey się domyślić żadnym n ie m ó g ł sposobem. C z w a rte g o , gdy się spodziewał, że i iego koley n a stąpi, nie u y rz a ł nikogo, prócz s tró ża w ięzienia, co m u u drzwi staw iał ciileb i wodę. C o gdy i w następnych d w óch dm ach nastąpiło j pokrzepiła się nieco iego nadzieia. N akoniec czwrartego , to iest siódm ego dnia p o b y tu w Inkw izycyinym lo c h u , wszcdf tenże Bonz co pierw szych z ułagodzoną tw arzą, mówiąc; K ochany b ra c ie , lubo naym nieysza k a ra , któraby cię za zbro d n ią tw o - ią i k rn ą b rn e iey przem ilczenie spotkać pow inna, iest bydź żywcem sp a lonym , przecież p ełn a łaskawości i słodyczy In kw izycya święta p rz e bacza ci ią , z p o w o d u , że iestcś cudzoziem cem , nieświadomym świętych praw krai u tego. Poczem pokazawszy m u ieden z znalezionych p rzy nim cigarów : O tó ż, rzecze, oczywisty dow od okropney zbrodni twoiey. Smiey się i teraz zapierać ? Co widząc Jam es , przyznał się do niey iak naychętniey, zawsze p ro - te stu iąc, ze me wiedział, iżby tak Wielką zbrodnią było, ty tu ń ku rzy ć; i p rzy rzek aiąc, że się iey nigdy odtąd w życiu swoim niedopuści. K iedy lak ie s t, rzekł In k w izy to r, raz ci ieszcze przebaczam imieniem Inkwizycyi świętey, i iey klątwę potępieńca z ciebie zdeyrnuię, za iedyną naznaczaiąc ci karę przegolenie w krzyż głowy i odeyścia ztąd z sznurem na szyi; co natychm iast W przytom ności iego dopełnionem zostało. Poczem on , uściskawszy Jamesa, rz e k ł: Bracie, wolnym iesteś, a do oprawców : Powiernicy ln - kw izycyi świętey j wyprowadzić go ztąd, kiedy zechce* możecie. Chcieli oni tego rozkazu natychmiast dop e łn ić; lecz przecie od nich otrzym a ł‘ James za obietnicą nadgrody* że mu w tym przyiemnym lochu pozw olili do wieczora pozostać. W net inne osobliwsze zdarzenie przypom niało nam In kw izycją świętą. Pewnego wieczora przypadkiem Wacław sam został w mieszkaniu naszem,- a długo pisa wszy, Wyszedł do Ogrodu , by nieco świeżego odetchnął powietrza. Przechodząc się * usłyszał szelest między krzakami, a zbliżywszy się do miejsca , zkąd pochodził dostrzegł, choć iuż nieco po cie m ku ; kryjącego sie w nich człowieka. M niem ając, ze to b y ł ukryty zfodziey, poszedł po pistolet do izby, a prosto wróciwszy się do niego, przyłożył mu go do piersi, rozkazuiąc, by szedł za nim , i do salonu drżącego wprowadził. Jakież było zadziwienie Wacława , gdy tam uyrzał człowieka w sukience Inkwizycyi swiętey, który padłszy mu do nóg, wyznał: że był od iey zbirów schwytany o mil kilka od Ciemnogrodu , okuty i obdarty , i wraz z innemi więźniami prow adzony do stolicy ; że nm się przecież udało na bliskim miasta noclegu przepiłować okowy swoie, i uciec w nocy , że się krył przez dzień cały w okolicach miasta po zarosłych i błotnistych fosach, nakoniecy że mierzchem przedrapawszy się do Ciemnogrodu , przez mur ogrodu naszego , utaił go Wacław napotkał. Zlitował się on nad nim a niepytaiąc nawet o winę iego, uwolnić go zamyślił. Wiedział on, gdzie były złożone w garderobie naszey żydowskie łachmany Icmana, kazał się przychodniowi natychmiast w nie przebrać, a sam mu brodę, brwi i włosy, które m iał rude, czarno szuwaxem pofarbowawszy, i dawszy mu parę dukatów na drogę, natychmiast go tylnemi drzwiam i ogrodu naszego wyprow adził, życząc mu szczęśliwcy podróży. Poczem inkwizycyonalną sukienkę iego w błotnistą rzucił sadzawkę. Tak zniknął wszelki ślad tego czynu Wacława, który on mnie tylko powierzył, zapłaciwszy sowicie Icmanowi iego łachmany, mówiąc, że ie ubogiemu żydowi podarował, by Icmana niekusiły. Tym czasem od dni kilku o niczem niegadano wmieście, iak o od dawna upragnionem od ludu widowisku Autodafe w Hiszpanii zwanem , które wkrotce Ciemnogrodzka Inkwizycya święta wyprawić miała. Zgoła chodziło o publiczne żywcem spalenie siedmiu ludzi i ósmey kobiety, bądź heretyków, bądz zbrodniarzy, Nigdy ich liczba szczupleyszą niebyła , bo przecież tyle ich drugie wybawili od ognia wielki Kapłan z Królem , wraz maiący to prawo, którego panuiący w Hiszpanii niegdyś niemiewali. Na to srogie widowisko, co się odbywa na zamkowym placu, tam właśnie, gdzie wesołe ćwiczenia niedźwiadków, zbiega się miasto i okolice, a dwór mu się z galeryi zamkowey przypatruie. Odmówił ta raza Xiążę dziedziczny znaydować się na niem, idąc w tern za przykładem Xięcia Bojosława , który nigdy na podobnych widowiskach bywać niechciał. T oź, iak mówią, za poradą Wandy Nayciemnieyszy Pan uczynił, pod pretextem słabości zdrowia. Ludzka tedy Xiężniczka na czele dam swoich, Wandę wyiąwszy, wraz z wielkim Inkwizytorem , co po prawey zasiadł, prezydowała tey okropney scenie , w dzień , który właśnie by iey uniknąć, wybraliśmy na odwiedżiny Xięcia Bojosława, Z gazety więc tylko i powieści dowiedzieliśmy się iak się rzecz odbyła. W yszła liczna processya z pałacu , a raczey więzień Inkwizycyi świętey, udała się na plac zam kow y , wprzód zwolna krąży wszy po princypalnych Ciemnogrodu ulicach. Składała się ona nayprzód z zbirów i domowników Jnkwizycyi świętey, których liczba iest wielka , ho każdy prawie mieszczanin ma sobie za zaszczyt, bydź w tern bractwie szpiegów zapisanym , a wielu czynią to dla własnego bezpieczeństwa, by tym sposobem uniknąć podeyrzeńInkw izycyi świętey. — Ci wszyscy byli przywdziani w czarne płaszcze z białemi kołnierzam i, i wysokie nakształt A strologów czapki. Szła potem wielka liczba B o n zó w , szczególmey do Inkwizycyi świętey przywiązanych, towarzyszących straszli wy m swoim piekielnem bożyszczom , które wsrod nicli niesiono. Za niemi oprawcy i katowie z narzędziami służącem i do wszelkiego rodzaiu m ęczarni. Potem między dwoma rzędam i zbirów Inkwizycyi, w iednym ręku miecze , w drugim pochodnie trzym ających , nieszczęśliwi winnowąycy na spalenie skazani, przyodziani w długie szaty ciem ne, na których zewsząd malowane gorzały niby p ło m ien ie, a podobne do dymiących się kominów były ich czapki. Z a niemi wielki Inkw izytor z całym sztabem swoim, z 9,4 osób złożonym , świetnie i bogato ustrojonych. Zam ykał ten po chód drugi oddział domowników In kwizycyi świętey , nakoniec zbirów. Po ulicach stały gęsto rozstawione w arty , a plac exekucyi b y ł otoczony podwoynym rzędem Bonzów i żołnierzy. W szędy gdzie przechodziła Processya, okna kobiercam i wysłane , pełne były w idzów , wesołe daiących iey poklaski. Podobnie ią powitała cała publiczność, gdy na placu stanęła. W znosiło się wśród niego ośm stosów z drzewa i s ło my złożonych, a wśród nich tyleż slupów , do których przywiązawszy łańcucham i oprawcy wskazanych , koleyno miechami rozniecali pod niemi ogień. Tak ieden po d ru - giem siedmiu m ężczyzn i iedna kobieta padło dnia tego ofiarą ln k w izycyi świętey. W szyscy prawie z m ęstwem godnem lepszego losu , mianonowicie zaś stary Fakir i dwóch iego u czn ió w , którzy przybywszy z nayoddaleńszych brain , a uniesieni nieroztropny gorhwośeiy śmieli publicznie powstawać przeciw rozwiozłem u Bonzów i wyższego duchow ieństw a życiu, przeciw ich b o gactwom , nakładem ubogich nabyłem , upom inać ich o takowe nadużycia , i do zbawienney reformy zachęcać. Ci trzey ludzie tak byli stali w zdaniu sw oiem , że go nawet przy śm iertelnym nie odstąpili palu , i wśród płomieni głosili go ludow i, wołaiyc o zemstę do nieba. Pewnie się między spalonemi znaleźli i zbrodniarze, godni ukarania, bo iakeśmy rzekli, Inkwizycya święta iest naywyźszym kryminalnym Sydem całey Ciemnogrodzkiey krainy. Czego widzieliśmy dowód w gazecie Ciemnogrodzkiey, która opisawszy obchód odbytego A uto daje lenn kończyła się słowy ; « Uszedł w tych dniach z rąk Inkwizycyi świętcy w bliskości miasta Ciemnogrodu zbrodniarz przekonany, iż należał do skrytego towarzystwa fałszerzów zagraniczney złotey i srebrney monety, co nią od lat kilku kray nasz zarażaią, a dotąd wyśledzeni bydz niemogli. Tu opisanie człowieka, z dodatkiem : Ktoby ta - kowego zbrodniarza o d k ry ł, lub przystawił Inkwizycyi świętey nietylko dostąpi w przyszłem życiu darów, któremi ona szafuie, ale i w tern iey błogosławieństwa, łaski i sowitey nadgrody ma się spodziewać, Przeciw nie, ktoby do ukrycia lub ucieczki tego zbrodniarza przyłożył srg, poniesie w mieyscu iego karę śmierci tem uż należną. » Uśmiechnął się do innie Wacław, czytaiąc ten A rty k u ł, i acz sami byliśmy, rzekł cicho : Pięknego iak widzę z klatki wypuściłem ptaszka ! ‘ Cóż ziobisz z rehkwiiam i moiemi , ieśli zginę ofiarą litości moiey ? — Bóg ci , odpowiedziałem , niewinną pomyłkę przebaczy, a chrześciańską nad nieszczęśliwym wynadgrodzi Ib to se , i nie p ró żn e, iak niżey zobaczem y, było to przepowiedzenie moie. Pobyt u XLejcia Boioslaw a, Sądownictwa C iem n o g ro d zie, przybycie Europeyskich gości, powieść ( f ractawa i ić y s k u tk i, Im ieniny Wandy. B k rólką bo tylko trzechdniow ą by* ła poi!roi: nasza do dom u w ieysluego Xięcia Bojosława , przecież ona zbyt długą się zdaw ała, codzien wisoey rozkochanem u Wacławowi. Ju/eśm y byli dopełnili wszystkie Xiążęeia zlecenia ; Wacław , co do ćw iczenia iego piechoty , ia co do urządzenia artyleryi. Znaleźliśm y ze z swoiey strony czuw ał z wielką pilnością i pośpiechem nad uzupełnieniem rozpoczętey przez nas pracy Widząc u /ło o . lu d z i, piechoty iego, d o Ciemnogrodu . 1 0 9 ubranych , uzbroionych , i nie źle wyćwiczonych podług wskazania Wacława. Jedna bateryą artyłeryi z 12 spiżowych armat złożożą , iuż gotowa s, drugą w robocie. Artylerzystów zaś, ieśli nie bardzo biegłych, to przyiiaymniey lepiey mierzących, i posługę dział znaiących niż ich miała kiedy Ciemńogrodzka kraina. Co się tycze kawaleryi z 1,200. lu dzi złożoney , zostawił ią Xiążę Boiosław na dawney stopie, prócz że za poradą Wacława , ubiór iey prawie na hufański przekształcił. Wystąpiło i ćwiczyło się całe to woysko przed nami w trzech dniach któreśmy u Xięcia spędzili, a on sam przytomny rew ii, pilnie wybadyWał zdania naszego o wszystkim, a korzystaiąc z dostrzeżeń, wykonywać ie natychmiast lub zapisywać z czasem do dopełnienia kazał. Kontent niezmiernie z czynności naszey, i mnie honorową szablą zawieszoną na łańcuchu srebrnym zaszczycił, a Wacławowi dzielnego podarował konia na którym on tę rewią odprawiał. — Niemniey iak z nas był on kontent z Missyonarzy którycheśmy mu przesłali, a Missyonarze na wzaiem z niego. — Wdzięczny bardzo W ać Panom iestem , mówił do nas , żeście mi tych wraz biegłych i świętych naraiłi ludzi. Wskazuię ia ich za przykład Bonzom naszym z któremi oni w dobrem żyią porozumieniu. Nie podobało się zrazu pierwszym, żem im osobne przy ich pomieszkaniu do nabożeństwa wyznaczył mieysce , osobliwie zaś , ze go niektórzy z tuteyszych mieszkańców uczęszczać zaczęli. Lecz zaspokoiłem ich troskliwość oświadczeniem, źe to była Europeyska Pagoda , w którey tameczni Bonzowie czcili Boga swego, bynaymniey nie uwłaczaiąc Ciemnogrodzkiey , tak dalece ze tylko między niemi a Europeyskiem i Bonzami zachodzi różność u b io ru , i obrządków ; lecz że w gruncie na iedno to w ychodzi. Zawierzyli oni słowom m o im , i na nich przestali. — M ocno mi się p o d o b a, dodał Xiążę Boiosław nie tylko ludzkość bezinteresowność , ale i moralność Bonzów waszych a raczey C hrześciańskiey religii, daleko wyższa nad n asza , rozmawiaiae bowiem z niemi nauczyłem się że religiia Chrześciiańska nietylko każe kochać bliźniego iak siebie sam ego, ale mu dobre za złe oddaw ać, co podług innie iest naywyższym stopniem cnoty człowieka. Takie było zdanie o religii Chrześciianskiey tego nieuprzedzonego i prawdziwie światłego Xiążęcia, który radby był widział czystą iey moralność rozkrzewiona w Ciemnogrodzkiem Państwie. —- Uderzyła go miłosna melancholia Wacława, w którą mimo natural ney swoiey wesołości często w padał. Zapytał go o iey przyczynę. Ten mu ią otwarcie wyiawił. Trzasnął na to głową , mówiąc : w a; ciście nawzaiem siebie; lecz widzie tego oboiętnem okiem nie m ogę; że nam skarb taki iakim iest .Wanda , uwieść W ePan zamyślasz, bo wątpię żebyś z nami dla iey pięknych oczów chciał u nas osiąść. Do tego czy wiesz źe Wanda żadnego nie posiada maiątku? Ja siej 0 niego nawet nie pytam , odpowie Wacław ; Bogu dzięki mam z czego żyć przystoynie w kraju moim z żoną; przymioty iey i wdzięki nie pieniądze , są posagiem który liczę. Szlachetny ten sposób myślenia WćPana , rzecze Xiążę, zasluguie bym z nim postępował otwarcie. Oyciec iey inóy mężny niegdyś towarzysz i naylepszy przyjaciel umieraiąc niechciał, by wiedziano , iż znaczny posiada maiątek , 1 mnie go z opieką córki taynie do zarządzenia powierzył, znać dla tego , by dla posagu nie poszukiwano iey rę k i; polecam dodał ten taynik podaiąc Wacławowi rękę , officerskiemu honorow i W e P a n a , zachodzi ieszcze nie iedna tru d n o ść, k tó rą winienem m u przedstawić. Czy masz W ePan zezwolenie na takowe m ałżeństw o rodziców? Czy m niemasz jiiódz go ze strony Króla otrzym ać , który Wandę kocha iak w łasną córkę , i obeyśó się bez niey nie m oże ? Nakoniec czy pew nym o iey sercu iesteś ? G dy m u Wacław odpow iedział; ze o zezwoleniu matki i wuia nie wątpi f i w krotce gp się na piśmie otrzym ać spodziew a; lecz że nie. iest b y - naym niey pewnym , o przychyleniu się Króla i sercu Wandy ; rzekł X ią ź e , zostawmy więc tę rzecz czasow i, w którego ręku są losy nasze. Poczetn zmieniwszy rozm o wy o woyskowości , z Wacław em Dwic zaczai , ktorego w zupełney zostawił wątpliwości. Gdy mnie tę rozmowę stroskany nią Wacław powierzył, przedstawiłem m u , że ona zgodną była z rzadką męża tego rostropnością; lecz że nic w sobie nie zamykała, co by mu iaką przeciwność z strony iego w różyło, a nawet że wyiawienie tayniku Wandy maiątku i zapytanie o pozwolenie na to małżeństwo rodziców Wacław a, były dowodem nie tylko że go odstręczye nie chce od iego zamysłu, ale raczey że mu sprzyia. Przystał na to uradowany Wacław , i dość wesoły w rócił do Ciemnogrodu. Pod ten właśnie czas przybyło do Ciemnogrodu dwóch Baronów , którzy na siebie oczy publiczności zw rócili, pierwszy zwany Czarnostay, ieden z możnieyszych był znany duma i zuchwałością swoią ; drugi Skrobimierz słynął pieniactwem i niesłychanem skąpstwem. Z iechali oba na rozsądzenie sprawy która się między niemi od lat kilkunastu toczyła, i nie iednego gwałtu i mordów była przyczyną. W iechał pierwszy konno do m iasta pompatycznym sposobem, przy odgłosie trąb i kotłów z pocztem iakich trzystu ludzi dworskich i woyskowych dość porządnie ubranych , szły przed nim konie powodne w sutych dywdykach i rzędach , za nim sześciokonne rydwany, okryte kobiercam i, na których się świeciły herby iego , w koło niego dworzanie, hayducy, paiucy , i laufrowie; bo taki był obyczay wiazdu dawnvch Baronów. Z tą czeredą udał się do don u swego, a nazaiutrz do dworu gdzie był dość dobrze przyięty mianowicie od Xiężniczki iako bliskiey W. Koniuszego krewney. Tameśmy go pierwszy raz widzieli, był to czterdziestoletni mę/czyzna iuż po trzeci raz wdowiec dość przystoyny , lecz twarz i weyrzenie iego , coś srogiego w sobie miały. Ubiór iego lsknił się złotem i srebrem , a pas i puginał drogiemi kamieniami. D ał się nam także widzieć u dworu przeciwnik iego tak z postaci iak z czynu prawdziwy Ciemnogrodzki Harpagon. Nikomu się pierwszy nie podobał dla swey dumney postawy, a drugiemu pieniactwo i skąpstwo iego powszechną ściągnęły ppgarcjf. Pyszny Czarnostay nie oddał wizyty nikom u ale tylko bilety swoie ro z esłał, niegrzeczność która mu podobnym sposobem wrócono ; a nieczekaiąc by go kto zwyczaiem Ciemnogrodzkim uczcił obiadem , sam wszystkich nas niepomiiaiąc na wielki obiad zaprosił. Sm orgońskim sposobem w naywyższym stopniu porządny i okazały , a tym lepiey usłu ź o n y , iż drżeli wszyscy przed nim dom ow nicy, bo iak mi to wskazał siedzący przy mnie Sekretarz Stanu , za naylżeyszym którego z nich uchybieniem , w ołał Marszałka, i natychm iast jo o a kiymi w pięty ukarać go kazał. Trwał z iakich trzy godzin ten pełny przepychu obiad , na którym nasz tyrański gospodarz gości sw oich, mianowicie zaś sędziów porządnie opoił. — Zaczęły się w tey sprawie z iedney iak z drugiey strony wielkie zachody tak d alec e, że przez dni kilka o niczem innem nie gadano. L u bo Czarnostay sypał pieniędzmi i głośno przekupyw ał sędziów kraiowym zwyczaiem , a skąpiec targow ał się zn iem i, nad spodziewanie wszystkich w ygrał o n , lecz iednyin tylko głosem spraw ę, a to za pomocą taynych intryg K anclerza którem u pieniędzy pożyczył i co straw ie nie m ó g ł, nieoddaney sobie osobiście wizyty przez Czarnostaia. Przedm iot tey sprawy b y ł lic h y , więcey ona niż w ygrał naw et skąpca kosztował a , iak się na to głośno żalił, cóż dopiero Czarnostaia? lecz chodziło iak mówię w tym krain o honor , który za tym większy uchodzi im , gorsza iest wygrana sprawa. Zaraz po ogłoszeniu Dekretu uciekł skąpiec z Ciemnogrodu obawiaiąc się od Czarnostaia iakiey zniewagi , duma tego obróciła tę sprawę w ż a rty , mówił bowiem iż łatwiey było Kutwie za pomocą Kanclerza sprawrę z nim w y g ra ć , niż będzie przymusić go do zadosyć u - czynienia dekretowi. Jakaż w Państwie Ciernnogrodzkiem każdy ie sam wykonywa iak może , a rząd się do tego bynaymniey nie wdaie ? ztąd gwałty , zaiazdy , zabóystwa: zgoła te wszystkie klęski których u nas niedawnemi czasy słabsi od moźnieyszych doznawali. Wszystkie Ciemnogrodzkie sądy są nie płatne i obieralne na zgra Ciemnogrodu , i i t m arz en iac h , czyli Seymikaeh szlacheckich , którem i zwykle trzęsą możnieysi Baronowie. Prócz sądów prow incyonalnych czyli powiatowych i ziem iańskich, od iednych z których idą apellacye do d ru g ic h , wybiera każda prowincya po dwóch d e p u tatów do nawwyższego na cały kray T rybunału , którego siedliskiem iest stolica. Starszeństw o także D u ch o wne , z każdey A rcykapłani; wysyła 11a ten try b u n ał po iednym D eputowanym. Żgoła iest on do naszych niegdyś Lubelskich i Piotrkowskich dosyć podobnym . W szystkie prawie Ciemnogrodzkie sądy nie wyłączaiąc naywyższego , hulanką i piiaństwem bawią s ię , a panoszą przekupstw em . K iezm ierne są także zyski me lepszych od Sędziów Adwokatów i Mecenasów , którzy zwykle znaiąc ta - ryffę sum ienia pierw szy ch , biorą na siebie zapewnienie się o ich zdaniu. Nie raz spotkaliśmy pod noc w Ciem nogrodzie brnący po błotach naywyższy T rybunał z kielichami w rę k u , przy odgłosie muzyki i świetle pochodni , brakowało m u tylko krzesania szablami po kam ieniach do u - zupełnienia podobieństwem z tern co się niegdyś w Lublinie i Piotrkowie widywało. Jak rożną iest dzisieysza postać sprawiedliwości n a sz e y , ile z strony sędziów! Przecież są lu dzie , którzy żałuią czasów ochydney pamięci. — Przegraw szy iednę sprawę C zarn o stay , wnet. p rzegrał i drugą. Z a chciało się tem u potróynem u wdowcowi ręki W a n d y , i nie w ą tp iłb y inu odmówioną bydź mogła , ile przy poparciu Xięźniczki. Uważałem że iak się tylko z tern oświaclc z y ł, Wanda się podufaley przynaym nićy na pozór z Wacławem obchodzie zaczęła , znać by Czarnostaia odstręczyć od iego zam ysłu. Zamykała m u zrazu próżność oczy, spostrzegł się na koniec i wym awiać zaczął Wandzie , iż obcego aw anturnika przenosić zdaie s ię , nad tak znakom itego iak on B arona , a zem stą swoią zagrażać W a cławowi. Nic to nie pom ogło że m u kilkakrotnie oświadczyła W an d a, iż iść za m ąż niemyśli a zatem że nad niego nikogo nie przenosi. Nie p rz estał on iey powtarzać swoich p o g ró żek , którem i nakoniec zatrw ożona doniosła o nich opiekunowi swemu X, Boiosławowi. Ten natychmiast wyprawił podufałego officera z listem do C zarnostaia , w którym m u ośw iadczył; iż go doszła w ieść, o przegrokach ie g o , przeciw gościom Nnyeiemniei szego Pana ; ale ze go o strzega, iż ieżeli którego z nich naylżeysza z strony iego spotka zniewaga , pomści się iey sto sownie do praw kraiowych , a gdyby mu uszedł osobiście, kamienia na kam ieniu w zamkach iego nie zostawi. Lubo się m ało nie wściekł na taką deklaracyą pyszny Baron , czuiąc iednak że z X. Boiosławem żartów nie b y ło , wyparł się wszystkiego w odpowiedzi na piśmie officerom daney , a rozesławszy bilety z pożegnaniem nawet do n a s , iey Że nocy wyiechał z Ciemnogrodu. Długo była taynikiem przyczyna tak nagłego wyiazdu iego o któreyśmy się daleko późniey dowiedzieli od. Xiążęcia. Tuz było upłynęło po odieździe karawany jo . tygodni, które niecierpliwie rachował Wacław w oczekiwaniu odpowiedzi od matki i wuia, gdy iednego poranku wszedł do nas Sekretarz Stanu z wesoły twarzą , mówiąc: pozwólcież mi WePanowie bym im przedstawił dwóch rodaków, i tychże polecił ich opiece. Zadziwieni chętnieśmy na to przystali a on drzwi otworzywszy, w prowadził Zaciszynskiego Proboszcza naszego, i domowego felczera; nigdy scena nawet teatralna czulszą nie była nad nasze powitanie z dobrym proboszczem w tak oddaloney krainie, co nam nawzaiem łzy wycisnęła, tak byliśmy nitn zaięci, żeśmy się dali wymknąć Sekretarzowi Stanu nie podziękowawszy m u za tak ważną przysługę. Wczasie bowiem wziąwszy na siebie wyiednanie nam p o zwolenia na sprowadzenie z Europy czegobyśmy tylko potrzebowali, na wszelki przypadek , dodał i wolność przybycia z rzeczami n a sz e m i, iedney lub dwom osobom. Paszport takowy wyprawiliśmy przez karawanę , a uwiadomiony o nim od rządu gubernator portu oślego , tak dobrze nam po słu ży ł, iż transport Zacieszański przybył do Ciemnogro^ du w iak naylepszym stanie. Samo proboszcza i chirurga przybycie w r ó żyło nam , że się matka i wóy W a cława przychylili do życzenia iego: co nam wnet ich pełne życzliwości zapewniły listy. Niczego oni nie ż ą d a li, iak tylko szczęścia iego , i na te m u tylko baczyć radzili; przyłączyli na przypadek list bardzo grzeczny do Wandy i znaczne w kleynotach i w innych sprzętach podarunki, dla nas nietylko to wszystko, czegośmy żądali, między innemi ze sto w ybranych książek polskich , ale i wiele innych rzeczy, tak do wygody iak zabawy naszey służyć maiąeych. Zgoła tak obładowany Proboszcz przybył, że m u pod te sprzęty zaledwie sześciu wystarczyło osiołków. Z wielką ciekawością zwiedzili ic gospodarz i gospodyni nasza, co nam dało zręczność ofiarowania im kilku europeyskich fraszek , między innemi kolorowych kopersztychów , co się im naywięcey podobać zdawało ; bo nic znacznego przyjąć niecbcieli. U m ieścili oni me podał od nas przybyłych towarzyszów naszych , i iak nas za domowników sw oich mieć ch cieli, tw ierd ząc, że w tym dopełniaią woli Nayciemnieyszego Pana. Jak się tylko rozstasowali now o przybyli, zastawiono nasz obiad, do któregośm y z niemi tylko zasiedli, pod czas którego Proboszcz zdał nam taką o podroży swoiey sp ra w ę: Gdy po trzech tygodniach od daty napisania doszły listy WćPanów do Zaciszy , zawołała mnie matka Wacław a, a dawszy mi do przeczytania ich listy, zapytała, co bym o nich m yślał ? O dpow iedziałem , że zbyt dobrze znam ich ob y d w ó ch , bym w ątpił przeciw ich św iadectw u, Wanda , co do urodzenia iako tez co do przym iotów duszy i ciała , iest godną bydź iey synową ; co się zaś tycze iey u b ó stw a, znana mi szlachetność sentym entów Zaciszańskich Panów łatw o iak m niem am tę trudność ro z trzy g n ie, ale że sum iennie przem ilczeć niem ogę wskazaney w liście JPana Świstka nader ważney trudności w religiinyrn względzie. Z upełnie iak WćPan, odpowie pobożna Pani , z bratem m oim myślemy, bo w, tym interesie nie na fo r tu n ę , lecz na szczęście Wacław a baczemy. Lecz, doda ta wyśm ienita m atka, m ógłbyś WćPan, gdybyś c h c ia ł, wszystkiemu zaradzić. — Rozkaż ty lk o , odpowiedziałem , Pani , myśl iey pomiarkowawszy, a na wszystko znaydziesz mię gotow ym , ile dla dobra ukochanego ucznia moiego, bez którego iu ż tęsknić zaczynam. Tobyś tedy do Ciemnogrodu poiechał ? — N a koniec świata, ieśli się podoba. — Teraz dopiero, rzecze, spokoyną iestem , bo pewna, że twoie święte i słodkie namowy skłonią z czasem Wandę do zamienienia zabobonów iey religii za przedwieczne prawdy nasze. P rzyiął i b rat iey z radością te moie ośw iadczenie, i odtąd iuż tylko myślano o dobraniu mi towarzysza podróży, za którego gdy się sam ofiarował móy przyiaciel, C h iru rg domowy, osądzono, iż nie m ógł bydź lepszy dobór nad ta kowe m oralnego i fizycznego lekarzy połączenie. Zaprzątnęli się nad o Ciemnogrodu . j 3 i tychmiast obay Państwo zleconemi im od WćPanów kommissami, które im się za skromne w takiey okoliczności zdały. Wyprawili starszego brata Wacława do W arszawy po te wszystkie błyskotki i sprzęty, które wam przywiozłem. Reszta się w domu znalazła. Codzień coś nowego dodawała macierzyńska i wilio wska troskliwość , tak dalece , źe wygodna bryczka do podróży naszey przeznaczona, do bryki stała się podobną , i dla ciężaru swego po trzykroć nam się w drodze ła mała. K rótko mówiąc, wyiechaliśmy z Zaciszy w dni i5 po odebraniu listów WćPanów, a więcey miesiąca spędzili w drodze, bo prócz podróżnych przypadków, czekać dni kilka w porcie musieliśmy na przybycie przewozowego okrętu, który nas pomysłu iey niz WćPanów , iak nam to powiedział Kapitan , do oślego wyładował Portu. Nie przywieźliśmy pieniędzy, bo te 10,000 dukatów , za które Wacław przedał tu solite ry , darnią m u wóy i m atka na koszta wesela. Ale, kiedyż się odpraw i? — Nie tak tu prędko, odpow iedziałem , idą rzeczy. — Tym epiey, rzecze Proboszcz, bo znać, że się robią rozsądnie. Poezem wstawszy od stołu i nim się zamknąwszy, obiawiliśmy rnu stan rzeczy ; na co on , wadząc nieco nim zatroskanego Wacława : Nie wątp, rzecze do niego, o szczęściu swoiem , iu ż się znalazł posag, wnet się znaydzie zona, a co większa, chrześcianka, bo miałbym za szaloną piękną Wandę , czein zapew nie nie ie s t, g d y b y naw et Królewicza Smorgońskiego nad m ego p rzeniosła Wacława. C zybym się n iem ó g ł z nią p o zn ać ? — R zecz ta nie iest ła tw a . odpow iedziałem , bo ona u siebie nikogo nieprzyim uie. — N a co Proboszcz : D o b rze c z v n i, ale n ie iestem ani młokosem ani gachem , wszystko się to za pomocą Boską. u ło ż y pow oli. — D łu g o trw a ła ta g ad an in a nasza , i tak p rz y ie m n ie , że Wacław naw et c h ciał o d stąp ić d n ia teg o dla P roboszcza A ssam - b ló w u X ię ż n ic z k i, ale on się t e m u sp rzeciw ił, i u ciek ł nam j m ów ią c , że p o trzeb u ie spoczynku. J u ż w szyscy w iedzieli u X iężnicz« ki o p rzy b y ciu tow arzyszów n a szych, i o pięknych sp rzętach , k tore nam przywieźli , bo gospodyni n a s z a , przybiegłszy do Wandy , wszystko iey wyplotła. Ta powiedziała X iężn iczce, co iey ro z tro p ność powiedzie* dozwoliła, a szczebiotliwa X iężniczka rozgadała wszystkiein , zacząwszy od Nayciem m eyszego Pana. N iezm ierną m iał cały dw ór ciekawość widzieć nowo przybyłe europeyskie cacka. Aleśmy się z tego w ykręcili, przyrzekaiąc X iężniczce, iż ona ie z Królem widzieć b ęd zie, iak ie tylko uporządkuiem y, a że tym czasem przyniesiem y iey iu tro cóś bardzo ciekawego. M łody Xiążę p y tał nas tylko o książki, i rad się dow iedział, że m u ich więc e j dostarczem y, niż się spodziewał.. Wanda zaś wziąwszy m nie v n a stronę, rzekła: daruiesz m iW eP an nioia ciekawość, bo kobietę iestem : radabym bardzo poznać się z tym szanownym staruszkiem, pierwszym Bonzem w Zaciszy, o którym mi W ePan tyło powiedziałeś dobrego; niech ia , korzystaięc tu z pobytu WćPanów, czegoś się od niego nauczę. — Uradowany w duszy tę propozycyę , odpowiedziałem iey iakby od niechcenia, że, gdy sobie staruszek wypocznie , przedstawi go iey gospodyni nasza. Wychodząc z Assamblów, oznaymiłem Wacławowi tę pomyślna wiadomość, który bardzo rano obudził Proboszcza, by mu iey udzielił. Nie była gospodyni nasza za naymnieyszem odwlekaniem tey wizyty w obawie iakićy zmiany. Dla tego zaraz po obiedzie zaprowadziła Proboszcza do Wandy, który wróciwszy do domu, takc-j nam dał sprawę : Widziałem nie kobietę, ale anioła, u którego napisanem iest na czole, ze wróci do nieba, z którego chyba przez pomyłkę spadł na tę pogańską ziemię. Takie na mnie piękność Wandy sprawiła wrażenie, choć stary iestem, ze wyznać m u szę, iż nic przyiemnieyszego i więcey godnego kochania nie widziałem na świecie. Cóż powiem o iey słodkim głosie, o skromnym sposobie bycia, o iey prostym lecz kształtnym ubiorze, o niezmuszoney grzeczności, o bystrym lecz naturalnym dowcipie; zgoła o wdziękach, które w tern wszystkiem co robi i mówi, iaśnieia. Podobało mi się nawet w niey cóś melancholicznego, co wśród iey wesołości przebiia, i co ia tkliwszą czyni. Otóż, rzekł Wacław, śrnieiae się, przybył mi nowy rywal. Tak iest, odpowie Proboszcz, ale w Bogu. Potem opisawszy nam wesoły, hędogi lecz skromny apartamencik Wandy, pełny krosienek i do różnych kobiecych robót narzędzi , iakoteż kwiatów z roślin, dod ał, zasiedliśmy wśród nich na sofie. Nayprzód mnie badać o podróży moiey poczęła, potem o matce i wuiu Wacława , nakoniec tak do mnie samego zwróciła mowę : Szanowny starcze , od dawna posiada mię chęć poznania zwyczaiow, obyczaiów nad wszystko moralności europeyskiey, a nawet przećwiczenia się w polskim ięzyku, który acz rozumiem, radabym z większą łatwością czytać pisane w nim książki , ile obce ini nam charakterami. Zdaie s ię , że do tego wszystkiego same piebo przysłało mi WćPana za mistrza, spodziewam się więc, źe dopełnić iego wyroków raczysz. — Par n i , zbyt szczęśliwym będę , odpowiedziałem , ieśli słabe moie usiłowania przydać coś zdołaią do tak licznych przym iotów, które cię zdobię. W dowod zaś, iak mówisz, moiey powolności wyrokom nieba, za^ czniemy nasze ćwiczenia kiedy ci się podoba. Od iutra, rzecze z żywością Wanda, a ieśli to WćPanu wygodnem będzie, między dziesiątą a dwunastą godziną , które iedynie W poranku mam wolne. Kazała po tem przynieść służącey berbatv, i ią sama przyrządziła, W net spoyrzawszy na zegarek, rzekła : mocno ż a łu ię , ze W ePanu dłużey służyć niemoge, bo o tey godzinie iść muszę z Xiężniczką do Nayciemnieyszego Pana. — Żegnaiąc się z nią, zapytałem, iakiego rodzaiu chce, bym iey iutro przyniósł książkę. Ten w ybór zostawuię W ePanu, bo wiem, że mi nie przyniesiesz płocliey. Tego ieszcze wieczora na assarublach u Xiężniczki podziękowała mi Wanda za poznanie ią z Proboszczem, mówiąc, iż nie widziała człowieka, któregoby powierzchowna po stać więcey szanowną i przyiemną była, i większe wzbudzała zaufanie. Tym czasem ofiarował Wacław Xiężniczce kolorowane wzory ówczasowych Paryzkich mód i stroiów kobiecych, Oniemiały na ten w i( lok Ciemnogrodzkie elegantki , a nayśmieśnieysze m ody były właśnie te, co im się nayw ięcey podobały. Jedna Wanda oboiętnem okiem patrząc na nie, rzekła: może to wszystko bydź bardzo ładnym w E u ro pie, przy zręczności lam teyszych artystów , ale ostrzegam zaw czasu, że gdybyśmy to chcieli naśladować, nasi porobiliby z nas karykatury do szalonych X iężniczki podobne. Nie była ze wszystkiem zdania tego X iężniczka, osobliwie podobała się iey amazonka z dobranym do niey kapeluszem , iako stroy daleko zręcznieyszy niż Ciemnogrodzki do konney iazdy , w którey wielkie miała upodobanie. Powiedziała więc W an dzie : Niezaprzeczenie iesteś kochanko wyrocznię u nas dobrego sm aku , i w tym rodzaiu wieść z tobą sporu nie iestem w stanie ; lecz ehciey rzucie okiem na ten stróy do konia, a przyznasz, ze iest kształtn y m , wygodnym i nietrudnym do w y k o n an ia, mianowicie p o d twoim dozorem . Przystała na to Wanda z całym kobiecym Senatem , a tak jednomyślnością głosów europevskie amazonki przysposobionemi w Ciem nogrodzie zostały. Zapytała nas X ięźniczka, coby to ich imię znaczyło ? N a eo Wacław tak gładko w Giemnogrodzkim ięzyku , w którym się b y ł w ydoskonalił, opowiedział iey Instoryą amazonek , ich m ężne w oyny, że sobie na powszechny zasłużył oklask , mianowicie zaś z strony Xiężniczki, co się przynaymniey za Pantazyleię imała. Nieco tym ubodziony wielki koniuszy, który za bardzo przyiemnego uchodził baiarza, wniósł, by dla zmiany zabaw każdy, coby się czuł po temu , iaką historyą ciekawa lub baykę powiedział. Poparła wniosek iego W an d a, co takowe powieści lubiła, tym więcey Xiężniczka. Z a pisało się więc dwóch mężczyzn i tyleż kobiet za baiarzów , do których ostatni Wacław irnie swoie przyłączył, m ów iąc: Jakaż będzie w tey walce zwycięzcy nadgroda ? Pomyślawszy nieco Xiężniczka, powiedziała: oto, że go pocałuią dwie damy, które sobie z grona naszego wybierze; sprzeciwiła się temu Wanda , ale od wszystkich zagłuszoną została, Nazaiutrz strawił prawie cały poganek Wacław na czytaniu Tysiąc nocy, na assamblach zaś u Xiężniczki usiadł nie iak zwykle przy Wandzie, lecz od szarego końca, a dawszy się innym baiarzom wygadać , z których był bez wątpienia wielki koniuszy naylepszym , opowiedział ostatni nader ciekawą baykę lampy cudowney Aladyna, pełną żywych wyobrażeń i cudotworstwa oryentalnego, którą przez godzinę i więcey z zwrastaiącym coraz ciekawości pociągiem, z naywiększem upodobaniern i w głębokiem milczeniu społeczeństwo słuchało, a gdy skończył, rzęsistemi poklaskami iako zwycięzcę Wacława okryło. Nie wspomniał on o nadgrodzie , ale mu ią przypomniała Xięźniczka. Pro* sił ią w ię c , by ią sama dopełnić raczyła. O na na to : któż drugą b ęd zie? w ybór te n , odpowie Wacław, zostawiam do woli W . X. M ości. N atychm iast wstawszy ona z mieysca sw ego, i wziąwszy za rę kę opieraiącą się nieco i zapłonioną Wandę , nietylko sama pocałowała Wacław a, ale do tego przymusiła Wandę , prosząc Wacława , aby w dniu następnym chciał tę piękną historyą pow tórzyć w obecności Króla. O n zaś iey oświadczył, iż urnie wiele innych niemniey ciekaw ych; co ią nieskończenie ucieszyło, bo iak mówiła, Ciemnogrodzcy baiarze dla iednostayności powieści swoich iuż od dawna Króla baw ić przestali. Nazaiutrz tedy, gdyśmy się zgromadzili do Xiężniczki , wziąwszy z sobą tylko Wgo Koniuszego i Wacława, a resztę kompanii bratu i Wandzie poleciwszy, udała się z niemi do Króla, i zaprowadziła do wewnętrznego czyli taynego apartamentu iego, gdzie on wieczorami biesiaduie z przyiaciołmi swemi. Zadziwiło Wacław a, że tam zamiast mężczyzn , które się tylko w pierwszym znaydowali pokoiu , znalazł same kobiety, w liczbie kilkunastu; wszystkie dorodne i kształtne, lecz iako służące i chłopianki ubrane , co się wewnętrzną apartam entu tego zaprzątały służbą* Przebywszy dwa pokoie, w których się one znaydowały, pełne wońmi z kwiatów i kobiercami wysłane, weszliśmy, mowił Wacław , do gabinetu INayciemnieyszego P an a, w którym on leżał na sofie, kurząc tytuń , a na łonie iego nasza małpeczka, podczas kiedy dwie naydostoynieysze służące, bogaciey od innych ubrane, chłodziły go wielkiemi wachlarzami. Uściskał on Xiężniczkę , a mnie się głową skłonie raczył, poczerń wskazał nri naybliższe siebie mieysce. Weszło sześć garderobianych Królewskich z wielkiemi porcelanowemi nakształt taców półmiskami , pełnemi wyśmienitych fruktów , i roznosić ie w koło zaczęły. Toż samo się kilkakrotnie ponowiło z napoiami, które naw et podczas powieści Wacława roznoszono. Król zaś wielkie ich szklanicę duszkiem połykały nie tracąc wszakże i śłowa z powieści Wacława, która gdy Się skończyła, oświadczył: iż nic podobnego w życiu swoiem niesłysz a ł, i że tę przecudowną liisto— ryą ziotemi literami zapisać i w skarbcu smoim złożyć każe. Gdy mu zaś Xiężniczka oświadczyła: że Wacław umie wiele podobnych, zawołał go do siebie, i rzekł do córki : Zapisz tego zacnego młodzieńca w liczbie przyiaciół moich , którzy tu zawsze maią wstęp otw arty: — Na znak czego zdiąwszy z palca złotą obrączkę, dał ią Wacławowi. Jakeśmy się późniey dowiedzieli , Xiężniczka była wynalazczyną taynego kobiecego dworu Króla, który w rok po śmierci matki ustanowiła, i nim odtąd rządzi. Tym sposobem pogrążyła oyca coraz w rozwiązleysze a zatym i nieczynnieysze życie, by sama pod iego panowała imieniem. Co do m n ie, przegadałem cały ten wieczór z Xiążęciern dziedzicznym i Wandą, która mi się nad zwyczay zamyśloną i rozerwaną zdawała , a gdyśmy z Xiążęciem skarżyli się, że się nudzi z nami, wymówiła się przed nami, iż od wczorayszego wieczoru przyiśe do siebie niemoże, a spostrzegłszy tę niezręczność , dodała, że ią od wczorayszego wieczora nieznośny gnębi k a ta r, czyś nim tylko, piękna Wando, dodał Xiążę, nie zaraziła Wacława ? a właśnie nieborakowi trzeba dziś wolnych piersi. W id zę, odpowiedziała z zmuszonym uśmiechem Wanda, że się i W. X. Mość psuć zaczynasz, ale ia o tem wszystkiem doniosę Xiężniczce Dobrosławie, i na tem , wstawszy, naszą rozmowę ucięła. Kie podobał się nowy zaszczyt Wacława Proboszczowi naszemu. Lecz gdy ten mu przedstawił, że każda droga, co prowadzi do Wandy, iest dobrą: Lubo nie ze wszystkiem na to zgadzam, odpowiedział Proboszcz, wyznaię wszakże, że im lepiey ią poznaię, tym więcey wr niey upatruię przymiotów serca i duszy. Jest ona opiekunką ubogich i nieszczęśliwych , których kilku w iey przedpokoiu znalazłem, a gdy z niemi rozmawiała, powiedziała mi garderobiana ; Dobra Pani moia, co tylko ma, tym nieszczęśliwym rozdaie , a gdy iey braknie pieniędzy własne, daie im sprzęty. Przecież znalazłem ią nieco zachmurzoną i p o sępną: twarz iey podobną była do czystego nieba, po którym się lekka snuie chmurka. Dostrzegłem z ukontentowaniem, ze się iey nasza chrześciańska moralność mocno podobała, tak dalece, żem gdy o niey mówić przestał, pocałowała rękę , którą książkę trzymałem. D odał, poglądaiąc z uśmiechem na Wacława, może w tym szukała lekarstwa przeciw wczorayszemu nie tak niewinnemu pocałowaniu. Gdy tak nie źle iść zdawały się miłosne interessa Wacława, nadszedł dzień imienin Wandy, którego obchodzeniem sam się raczył zaprzątnąć jNayciemnieyszy Pan. Już od dawna sprowadziwszy chińskiego Ą rchitekta Xięcia Bojo sła w a , kazał m u sporządzić pomieszkanie między zamkiem a pałacem X ięzniczki, którego układ i przeznaczenie taiem nicą było. Tam on w dzień im ienin Wandy wezwawszy sy n a, córkę, dw orskie damy, nas i m ały poczet przyiaciół Wandy, między którem i, rzecz dziwna, zonę Sekretarza Stanu, przyjął nas przed obiadem, nie iuż po swoiemu lezący, lecz z grzecznością partykularney osoby, m ó w iąc: Niemasz tu Króla , gospodaruie przyiaciel i oyciec Wandy, którą od dziś driia za córkę przybieram , i te iey pomieszkanie przeznaczam. Z aru m ieniona Wanda , co się tego bynaym niey niespodziewała, padła m u do n ó g ; lecz on ią podniósł natychm iast, i serdecznie uściskał, rozkazuiąc synowi i córce, by ią odtąd iako siostrę uważali, co się więcey pierwszemu niż drugiey podobać zdało. Odtąd Xiążę zawsze ia siostrzyczką, Xięźniczka niekiedy, i to w przytomności Króla, siostrą nazywała, ona zaś nigdy nie używała z niemi tey podufałości. Nowy apartament, acz nie wielki, był bardzo wygodnie i smakownie z Chińska urządzony, osobliwie zaś salonik, którego obszerny widok rozciągał się na rzekę, doliny i góry, a ogromne okno wstęp dawało do małego chińskiego ogródka, pełnego naypięknieyszych roślin i kwiatów, sporządzonego na pobliskim terrasie. Tam gdy w ładnym kijosku wesoło z nami obiadował Nayciemnieyszy Pan, a wszysey chwalili dobry smak iego w urządzeniu mieysca tego , rzekł do Wandy : K ochana przyiaciółko i córko moia ! M ógłbym cię b y ł wspanialey niż w tym kąciku u m ieścić; lecz uczyniłem to , by ci iakozkolwiek wśród nas przypom nić owe wieyskie Xięcia Bojosława siedlisko, w którym wychowaną b y łaś, i o którym mi nieraz z takiem mówiłaś upodobaniem . Tym czasem przeniesiono wszystkie sprzęty Wandy z dawnego iey apartam entu do nowego , k tóre po obiedzie znalazła w tym że porządku , co w tam tym ustawiono. Prom enada w ogrodzie Xiężniczki, potem spacer na wodzie, n a - koniec późny podwieczorek nakształt koliacyi w apartem encie Wandy, i trzy pierwsze podróże Syndbada morskiego , które nam Waciaw powiedział, z niemnieyszem wszystkich upodobaniem , iak baykę lampy cudowney, ukończyły zabawy dnia te go. Odszedł nakoniec Król nadzwyczay p ó źn o , zamówiwszy sobie u Wacława dalszy ciąg tychże podróży. Uw ażałem , że gdy ie opowiadał, nie spuszczała z niego oka Wanda, a by tego niewidziano, często się powiewała wachlerzem. Wacław z a ś, co się na przeciw niey znaydował, dla niey tylko opowiedać zdawał się. W ychodzącem u, ofiarowała Wanda świeżo zerwanac różę, mówiąc , że baiarze nie wychodzili nigdy z Ciemnogrodzkiego domu bez podarunku, i że iey p e wnie przebaczy, iż tego zwyczaiu przodków gwałcić niechce. W racaiąc do domu, rzekł do mnie Wacław : Nie dałbym tey róży za skarby świata. — Choć ią cenisz za drogo , odpowiedziałem , niemniey przy wielu innych iest ona dla miłości twoiey pomyślną wróżbą. —- Lecz cóż myslisz o Nayciemnieyszyrn Panie i o cudach iego dla Wandy przyw iązania, które dziś wznieciły tego ociężałego leniucha w czynnego i przyiemnego gospodarza ? Z różnych cząstek i kawałków rzadko kiedy dobrze dobranych , odpowie Wacław , człowiek składa się. Tuteyszy P a n , mimo przywar sw oich, pochodzących po większćy części z przyrodzoney gnuśności i nieoświecenia iest dobrym i dość rozsądnym człowiekiem; lecz nader słabym. Opanowała Wanda całą czułość serca iego , tak dalece , iż stał się z nią romansowym rycerzem wśród rozwiązłego życia, które prowadzi. Tak on godząc dwie rzeczy na pozór sobie przeciwne, wraz dogadza nam iętnościom swoim i serce przyiem nie zaprząta. Tym sposobem przebudza się on niekiedy, i przecież czuie, że żyie. Nie obawiaszże się Wacławie z strony iego w zamysłach swoich sprzeciwności ? — Bynaymniey, bo ieśli zechce Wanda , a moie u niego potrw aią fa w o ry , będzie on sprzyiał miłości naszey. W ziątość u Króla Wacław a, przygotow anie do uroczystości. Kom eta. Trwoga powszechna. Melancholia Królewska , iey lekarstwo, śmierć nagła Króla, pogrzeb tegoż , W ulkan, strachy. — O d nieiakiego czasu zaprzątano się w Ciemnogrodzie przygotow aniam i, na obchód uroczysty imienin ]Nayciemnievszego Pana , a wraz zaręczyn X ięcia Swiatosława z X iężm - czką Dobrosławą. M iały to bydź rzeczy bardzo w sp an iałe: lecz naywięcey w zbudzały ciekawość naszą obrządki Smorgońskiego zakonu , które się z całą swoią okazałością odprawić dnia tego m iały; był bowiem przeznaczony na przyjęcie do niego następcy tronu i kilku znakomitych Baronów. Zaymowały miasto cafe , przygotow ania do tak wielkiey uroczystości , a dw ór zaprzątały intrygi aspiruiących do sm orgońskich zaszczytów , tak dalece posunięte , ze niektórzy widząc co dzień wzrastaiący u Króla fawor Wacław a , żebrali iego p ro te k c y i, i o nią wszelkiemi nalegali sposobami , choć im oświadczył że się do niczego w Ciemnogrodzie mieszać nie myśli. Byli naw et ta c y , co go daram i skusie ch c ie li; odrzuceni z pogardą , udali się iak Polscy ży dzi do Jamesa ; lecz mniey pomyślnie , bo tą razą burkę on tylko zła p a ł, za te podręczne szachraystwo. Lecz niestety podczas tego powszechnego ru ch u i oczekiwanych niecierpliwie zabaw , zmieniła się w trw ogę , powszechna wesołość, — Okazało się przez trzy wieczory okropne clla Ciemnogrodzian z iaw isko, to iest kom eta, pewna p o d ług nich wróżba iakiey srogiey klęski. T rudno sobie wyobrazić iakie to z iawienie sprawiło na wszystkich w rażenie , niewyłączaiąc nay rozsad - nieyszych. Nie łatw o było proboszczowi ukoić trw ogi W a n d y , a nam Xia/.ęcia dziedzicznego i gospodarzów naszych ; dopięliśmy przecie tego iasno im dow odząc, że kom ety są fizycznym skutkiem o - b ro tu ciał niebieskich, nie m ającego naymnieyszego związku z zdarzeniam i świata naszego , a zatyrn żadnego nad niemi wpływu, Zrazu oni od naszey te o ry i, odwoływali się do doświadczenia , k tó rego nakoniec przypadkow ość, a naw et exageracya przyznać musieli , ile gdyśmy im okazali, że w E u ropie biegi pow rót wielkiey części k o m e t, lest dziś znanym , i zawczasu przepowiadanym. T łoczył się lud po świątyniach , radząc się losów , które rozmaitemi sposobami ciągną Bonzowie , wszakże nigdy bezpłatnie. Pełne były domy astrologów ludzi , co się do ich uciekali opiekunczey sztuki ślepo zawierzając ich horoskopom . Latali po mieście wróżbiarze , w różbiarki, 1 tak zwane czarownice , napełniając miasto gusłami 1 kabalistycznemi m arzeniam i. W śród tego powszechnego odm ętu największa trw oga panowała u dworu. Zbladła zuchwała Xiężniczka, drżał Król na tro n ie, bo u Ciemnogrodzan , iak dawniey w Europie, im kto iest m ożniejszym , tern więcey mniema, że się szczególniey nim zaprząta N iebo: mianowicie zaś kometa iest pewną wróżbą śmierci i możnych Królów. Umrzeć się Nayciemnieyszemu Panu i Xiężniczce niechciało, przecież ostatnią, nieco za naszą pomocą zaspokoiła Wanda , lecz niebyło z Nayciemnieyszym Panem ratunku , co poczytywał za zbrodnią niewiarę w kometach. Z w oławszy tedy wielkich i małych astrologów , kazał im ciągnąć swóy horoskop. Oni mu dość zręcznie przepowiedzieli , że grozi dotkliwa kraiowi klęska. Nie zaspokoiła go ta Delficka odpowiedź, napisał testament, który zapieczętowany złożyć kazał w ręce Naywyższego K apłana , poczem wtaką w padł m elancholią , iż przez dni kilka, nikogo widywać niech c ia ł, prócz X iężniczki, Wandy i Wacława ; co posiadał iedyny sekret rozrywania go tysiąc noenemi baiami. U żyli Doktorowie a raczey szarlatani mieyscowi rozm aitych gnseł i lekarstw , nie p omiiaiąc Królew skiego, by go z tego w yprow adzić stanu ; ale gdy ten się co dzień pogorszał, doradził Wacław X iężn iczce, żeby nie zw ażając na stan słabości iego rozerw ać go polowaniem i przeiażdzką po krain O pierał się zrazu tey p rop o zy cy i, i jedynie go namowa i łzy Wandy do iey przyięcia skłoniły. Oz na y miła więc ona natychmiast Xięciu Boiosławowi, że go Król z synem i córką odwiedziee zamyśla. Od daw na był on ciekawy widzieć Chińskie iego o g ro d y , iako też przyszła synowę sw oią; lecz takowy zam ysł zawsze X iężniezka dotąd rozpruć umiała i wtedy dopiero na niego p rz y sta ła, gdy się iey zdał koniecznym. Poradził Wacław Królowi by tę podróż częścią otw artym poiazdem, częścią konno odprawił. Tym on tedy sposobem u d ał się na nocleg, do owego dom u polowania , gdziesmy przyieżdzaiąc do Ciemnogrodu nocow ali. Tam się błazny iego , szalone X iężniczki , faworytalne niedźwiadki i małpeczka znalazły. Co m u się przeciwnem iak dotąd nie zdało. Jadł dość dobrze i zasnął wśród baiek Wacław a, a na zaiutrz obudziwszy się kazał go zawołać m ówiąc że Bogom i iemu dzięki czu - ie się nieco lepiey. Poczem w siadłszy na konia , człapią p ó ł podróży odpraw ił, aż do granicy Xięcia Boiosław a, który go tam z córką i z wspaniałem czekał śniadaniem. Tak m u się podobała Xiężniczka D obrosława iż pow iedział sy n o w i, szczęśliwy iestes że taką będziesz mieć żonę. Skrzywiła się na te słowa córka iego , lecz on tego czy niezw aż a ią c , czy zważać nieehcąc wsiadł do Poiazdu X ięeia Boiosława i z nim przybył do wieyskiego dom u iego. U derzyły go po drodze po rozstawiane w wydatnieyszycli mieyscach^ liczne grona szczęśliwych wieśniaków Xięcia Boiosław a, przy odgłosie m u zy k i, to tań ca m i, to gonitw am i, to wieyskiemi zaprzątnionych p ra cam i; tu i owdzie li wakuiące kawaleryi oddziały ; łąki n ap ełn io n e, pięknem i wszelkiego rodzaiu trzodami , blizey zaś dom u , rozstawione w dłuż drogi dwoma rzędam i w oysko Xięcia B oiosław a, iednostaynie ubrane i u z b ro io n e , którem u zręczniey niź kiedy w idział, oddawało honory woyskowe; przy rzęsistem z dział biciu. Takowe przyjęcia co m u się m ocno podchlebiać zdawało , piękność pomieszkać i ogrodów, które zaraz pieszo zwiedzać zaczął, daley wspaniałość i rządność obiadu, po nim zaś rew ia woyska Xięcia Boiosława w piękney równinie odbyta , nakoniec wieczorem loteryą , pod pozorem którey Xiążę Boiosław kosztow ne lub ciekawe Rodzinie Króle wskiey i dworowi po rozdaw ał p re z e n ta ; wszystko to tak dobrze roz» targnęło Nayciemnieyszego P ana, ze się nam na zaiutrz zdał metylko spokoynym ale naw et wesołym i nad swoy zwyczay ruchom ym . W ybrał się bowiem na łow y nie iak zwykle w kolasce, ale konno, i kilka godzin uganiawszy się za zw ierzam i, których b y ł Xiażę Boiosław zewsząd na grom adził wielką rozm aitość i liczbę , w rócił znich tak k o n te n t, iż nam powiedział że kuzyn iego był Czarownikiem , naw et co do polowania. Po obiedzie odbyła się zwykia Xięcia Boiosława przeiażdźka po wodzie , a wieczorem wszystkie budynki i pobrzeża ogrodu widzieć się dały oświecone , Chińskieim kolorowanemi lam pam i, przyiemnieyszym od naszych iłluminacyi sposobem. Pow tórzyło się dnia trzeciego na zadanie Królewskie polowanie, do którego Xiążę Boiosław dodał rybołostwo. Po obiedzie przedstaw ił Królowi , nie znany m u dotąd widok Europeyskich obrotów woyskowych i ćwiczeń artyleryi którym sam przyw odził a my m u z Wacławem za A djutantów służyli. Nie pom ału one Króla i cały dwór zadziw iły, mianowicie zaś szybkością w strzelaniu, tak z dział iak z ręczney broni. Skończył się ten dzień Chińskim faierwerkiem , sztuka w którey dalecy od Chińczyków iesteśmy ; zgoła były to wszystko rzeczy nowe dla N aycieinnieyszego Pana i dworu Jeg o , k tó rym się dosyć wydziwić niemogli. D nia czwartego zaprosiwszy Król Xięcia Boiosława do Ciemnogrodu na uroczystość imienin swoich i u - mowiwszy się. o zaręczynach córki, w yiechał z nim wtymże porządku w którym przybył i czule się znim na granicy iego p o że g n ał, oświadczaią c , że wizycie którą m u o d d a ł, b y ł winien pow rót do zdrowia. Z a b ra ł on z sobą córkę i mimowolnie Wacław a , na polowanie , które dni kilka w okolicznych włościach Królewskich trw ać m iało; iam się z Wandą , i Proboszczem naszym u X ięcia Boiosławra na ten przeciąg czasu pozostał. Pobyt ten Wandy w yprosiła sobie u Króla Xiężniczka D obrosław a, co ią iak siostrę kochała. Został także Xiążę dziedziczny, bo te go Xiążę Boiosław z a ż ą d a ł, a Xięźniczka Pięknośława odmówić m u nieśmiała. — O detchnęliśm y po wspaniałościach i zgiełku przyięcia Królewskiego , i odtąd iak zwykle li Xięcia Boiosława dhi cztery nader przyiem nie spędzili. Xią/,C dziedziczny i X ięzniczka Dobrosława szczęśliWemi byli , bo się szczerze kochali. Słodkiem było iey óbcoWanie z przyiaciołką Wandą z którą się od dawna niew jdziała. K orzystała ź czasu tego ostatnią ku nauce sWoiey z proboszczem , ktorey eó dzieii poświęcała kilka g o d z in , to w d o m u , to podczas przechadzek. W iedney zriich odwiedzili M iśsyonarzów naszych. Całe ona ich ustanowienie widzieć i poznać chciała , wszystko się iey podobało , szczególniey ią p rz eciei uderzył porządny szpitalik dla kilkunastu chorych przez nich pod opieką Xięcia Boiosława założony pod dozorem pobożnych kobiet krajowych , których kilka na kształt szarych sióstr zgromadzili i urządzili Missyonarze. Gcly z zachwyceniem o tern ustanowieniu mówiła Wanda a nawet o religii, którey dobroczynnego ducha było one skutkiem, córko moia powie na to uśmiechając się Xiążę Boiosław kiedy ci się tak to ustanowienie podoba , to się zrób szarą siostrą. Za co nie odpowie ona z żywością , czuię iż lepiey by to było iak żyć na dworze. Nie chcę ia tego odpowie Xiążę Boiosław , bobyś pewnie głowy Bonzom moim pozawracała, iak temu , (wskazuiąc proboszcza ) szanownemu staruszkowi. — Dnia szóstego podczas obiadu , przybył posłaniec od Króla, z listem uprzeymym do Xięcia Boiosława , iuż z Ciemnogrodu tego poranku pisanym do którego był przyłączony podarunek dla Xięźniczki nabytego od nas Soliteru. Napisał takie bilet Nayciemnieyszy Pan do W an d y , co się terni kończył słow y: Zdrów i wesół iestem , i iuz mi więcey nic nie brakuie , iak widzieć cię i przyiaciela mego Wacława szczęśliwemu W racay do nas czem prędzey. Xiążę usiąśdź do stołu posłańcowi i do iutra zatrzymać się rozkazał. Pełni radości spełniliśmy zdrowie Nayciemnieyszego Pana, Jego rodziny , a wstawszy od stołu , po obiedzie czas wesoło pędzili, gdy ieden z słu/ących , wszedłszy do sa* łonu coś poszepnął do ucha X ięcia Boiosława. Ten wstawszy na-^ tychm iast u d ał się do gabinetu swego , gdzie w krótce mnie i Probo - szcza przyw ołać kazał. Tam zniemałem zadziwieniem znaleźliśmy Wacława , opartego o ścianę w sm utney nader postaw ie, a X iążęcia przechodzącego się wielkim krokiem po gabinecie i głęboko zamyślonego. Pierwszy nas nie pozdrow ił, drugi nie zaraz się spostrzegł żeśmy do gabinetu weszli. S m utną, rzecze do n a s , przyniósł nam Wacław w iadomość nagłego Króla z g o n u , który wyprawiwszy tego poranku do m nie posłańca obiad uiąc tknięty a popie-. xvą życia dokonał w przytomności Wacława. Ten iak nam potem powiedział był się udał do Króla z zapytaniem , czy nie ma m u dać iakiego rozkazu do Xięcia Boiosława u którego być za trzy godziny spodziewa się na rozstawionych koniach. K łaniay się mu odpowie i Wandzie, nie masz kilku godzin iakom do nich p is a ł, te były ostatnie słow a Króla , po których wypiwszy wielką szklanicę w ina, spadł z krzesła padł i skonał. Gdy krwi puszczenie i żaden inny niepom ógłratunek, wymknąwszy się Wacław z Królewskiego gabinetu , który Xiężniczka rozpaczą swoią napełniała, wsiadł natychm iast na konia i niespełna w trzech godzinacli do nas przybył. Byliśmy wszyscy zdania by uwiadomienie Królewicza i Wandy o tern sm utnem zdarzeniu odłożyć do następnego poranku. Tym czasem Xięże Boiosław , zaleciwszy Wacławowi by się tego wieczora niepokazywał, wrócił z nami do salonu , gdzie niedługo zabawiwszy , mówiąc źe ma wiele do czynienia u d ał się do siebie, a m yśmy się także w krotce rozeszli, po moralney o niestałości rzeczy lu d zkich nauce którą zręcznie Proboszcz w rozmowę naszę wprowadził. Bano udawszy się Xiążę Boiosław do-synow ca, śm ierć m u oyca oznaym ił i Królem go pozdrowi! , tegoż względem Wandy z polecenia lego dopełnił Proboszcz. T a two sobie wyobrazić oboyga żal i cz u ło ść; w net ie poham ow ał w młodym Królu Xiążę Boiosław, przedstaw iając mu , ż e sm utek z straty dobrego oyca w sercii zamknąć powinien, a pomniąc źe iest Króle m , pomnieć także ze się stał oycem ludu swego i myśleć o polepszeniu losu iego , wszelako nie gwałtów nem i rady iego były , którym się całkiem m łody Xiążę polecił i poddał Ż yczył m u by do ukońezenia żałoby która iest tylko dwóeb m iesięczną, w tym kraiu zostaw ił rzeczy na dawnym stopniu; a gdy mu względem tego młody Xiążę nieco oświadczył obaw y, spuść się rzecze Królu na m n ie, tym bowiem iedynie sposobem uniknąć potrafisz wśród żałoby, od samego początku panowania twego zgorszenia domowey niezgody, a racz bydź pewnym że w potrzebie za twoim rozkazem zaradzę wszystkiemu. Nie łatw o było Proboszczowi u tu lić źal wdzięczney Wandy , która sobie co raz iaki nowy dowód przypom inała dobroci i przywiązania ku niey zm arłego Króla a ostatni m u iego pokazuiąe bilet, dodała , o tóż iaki n on b y ł dla mnie ? Tym się naywięcey tra p iła , źe niemiała sposobności dowieść m u iak przyw iązaną do niego i iak wdzięczną była. Przecież uczyniły m oralne P ro b o szcza przełożenia , że się poddaiąc woli N ayw yższey, Wanda tkliwą tylko D obroczyńcy swego zachowała pamięć. Przyszło także dnia tegoż urzędowe , to iest osobiste przez K anclerza i Sekretarza Stanu doniesienie Królowi o śmierci oyca ie g o , który nazaiutrz z niemi i X ięciem Boiosławem udał się do Ciemnogrodu , Wanda z Xiężniczką, a my za niemi. Spotkaliśmy po drodze i przy w ieździe do miasta ciżbę dworaków i tłumy ludzi wszelkiego Stanu którzy wyszli naprzeciw nowemu Królowi , iedni pełni nadziei w zmianie rządu , drudzy obawy. W śród rozpaczy swoiey, nieprzepomniała Xiężniczka opanować w Ciemnogrodzie rządy za pomocą K anclerza , co ią zapewnił, iż mogła to uczynić, iako wyznaczona opiekunka młodego Króla oycowskiem testam entem , z którym dnia ieszcze tego z iechał Kapłan naywyższy. O dwiedził go natychmiast Król z Xięciem Boiosławem , iako też Xiczntczka w towarzystwie Kanclerza, wszyscy w grubey żałobie to iest bjałych z srebrnemi obwodami szatach. W ich tedy obecności W. Kapłan testament Królewski otworzył; w którym polecał młodego Xiążęcia, mądrym starszey siostry poradom przywiązaniu i maeierzyńskiey opiece. Dzielił swóy osobisty maiątek na dziesięć części z których 8 do równego podziału synowi i córce przeznaczał. Dwie zaś pozostałe iedną Wandzie inko córce przybraney, drugą zapisywał ubogim. Exekutorami testamentu tego wyznaczył kuzynów swoich. W. Kapłana i Xięeia Boiosława i im także staranie o pogrzebie swoim powierzył. Każdy sobie artykuł pierwszy testamentu tego podług swego upodobania tłomaczył; iasnem wszakże było że Kanclerz co go układał nie śmieiąc wyraźnie przyznać opieki Xiężniczce nad pełnoletnim bratem , bo lat ig kończącym, starał się przynaymniey w oboiętnych wyrazach dać iey pretext pozorny do iey opanowania, czego ona wszakże z początku ogłosić nieśmiała , chcąc wprzód wy miarkować, do iakiego stopnia oppozycyi z strony Xięcia Boiosława obawiać się mogła; lecz tego dość długo wymiarkować nie zdołała, bo on nie mięszaiąc się do niczego , dał się iey rządzić iak dotąd, a nowy Król zwyczaiem oyca podpisywał co tylko chciała , całkiem z Xięciem Boiosławem pogrzebem oyca zaprzątniony. — Przybyli na ten obchód prawie wszyscy Arcykapłani, Molowie, mnóstwo szeikow, tłum y Bonzów, a nawet Fakirów z różnych stron państwa. Przybyło także wielu Baronów z licznemi woyskowych i dworskich pocztami. Liczba ich taką b y ła , że ci, co nie znaydow ali mieszkania w mieście, rozłożyli się po okolicznych dw orach i w ioskach, lub obozowali pod namiotami. L eżało dni kilka ciało zm arłego M onarchy, wspaniale przyodziane w Królewskie i W ielkom istrzowskie oznaki, w ogrom nym podziemnym sklepie zamkowym, rzęsisto oświeconym, gdzie go wszyscy odwiedzali; w dzień zaś na to od astrologów przeznaczony, w przytom ności niezliczonych widzów spalonym zostało wśród zamkowego placu, na stosie niezm iernym po w iększej części z wonnego drzewa złożonym , u którego czterech rogów pochodniami założyli ogień W . Kapłan , Król, Xiężniczka i X iaze Bojosław. Po czem zebrane pop i orfy w bogatą szkatułę z wy rytem na niey imieniem Króla , złożone zostały, a ta zamknięta w d ru gą z ołowiu i obwarowaną pieczęciami. Nie na tern się skończył obchód pogrzebow y; przeniesiono bowiem dnia następnego popioły Królewskie z wielką okazałością do grobu K ró - c C c ? lów , który się o cztery mile od C iem nogrodu w dolinie zwaney grobową znayduie. Nowy Król z dworem , Xiążę Boiosław i co tylko było znakomitych osób w Ciemnogrodzie , iako też niezliczone mnóstwo wyższych duchow nych, i Bonzów , a na ich czele W . Kapłan , towarzyszyli tem u pochodow i, co się odb y ł wieczorem przy niezliczonym mnóstwie p o ch o d n i: nie podał miasta złożono popioły Królewskie pod wspaniałym namiotem , a nazaiutrz doprow adzono ie z tąż okazałością do grobowey doliny gdzie pod noc stanęły. Rozwidnione tysiącznemi pochodniam i nocne cien ia, dodawały w rażenia m ieyscu tem u iuż przez się rom antycznem u ; iest to bowiem dolina ściśniona skałam i, wśród których wali się z wielkim szumem rzeka sp ien io n a; brzegiem panuie wazka droga po wielkiey części w tw ardey iak m arm ur szkale w ykuta, przypiera ona do sk a ł, gdzie niegdzie iak m u r prostych , gdzie niegdzie u rw isty ch , w których znayduią się niezliczone groty czyli cele n atu ralne lub w ydrążone co zamieszkanie pobożnym Fakirom , czyli pustelnikom służą, po większey części za pom ocą sznurow ych drabin. Ten osobliwszy widok nie źle przypom ina to co o dawney wiemy Tebaydzie; ile że Fakirowie nayostrzeysze dopełniają pokuty Indyiskim sposobem , nie mniey zadumiewaiące iak naszych stylitów . Nieznacznie rozszerza się ta dolina, i na trzy dzieli ram iona, pełne ogrom nych iaskiń, opartych na wielkich i licznych słu pach iak one Stalaktykami okry ty ch , do kryształowych kolum n podobnych. N ayskrytsze mieysca Jaskiń służą za groby Królom . K uią w nich dla każdego iakby m ałą kapliczkę, do ktorey ciasny wstęp , nakształt szyi , starannie napełniaią kam ieniam i, tak iżby naw et ślad lego nie pozostał. Na pamiątkę zaś zmarłego Króla ryia zew nątrz iaskiń , nie zgrabny lecz olbrzymi posąg iego, zwykle z iakim zwierzęciem wyobrażającym przymioty lub skłonności zmarłego. Niektóre z tych niskorzeźb wielkiey starożytności przypomniały nam Persepolitańskie groby, a starowne krycie ciał Królów, niegdyś Egipski, i Żydowski, a dziś Perski obyczay. Niebyliśmy dopuszczeni do mieysca gdzie złożono popioły Królewskie, pożegnać się nam zniemi przy wstępie do iaskini przyszło. Trwały tym czasem modły i rozmaite obrządki więcey niż godzinę, dopóki grob Królewski zamurowanym i zawalonym tak zręcznie nie został, że gdy po ukończeniu tey pracy wstęp do iaskini dla wszystkich został wolnym, nikt śladu iego dostrzedz nie zdołał. Czarodzieyski by ł skutek tych i ask i u oświeconych mnóstwem pochodni których światło odbiiaiąc się o różnobarwne Stalaktyki dawało pozór tym grotom iakby były kryształami i drogiemi nasute kamieniami. Lecz co nas więcey ieszcze w tey zadziwiło dolinie , b y ł widok trzech kaskad , co raz uderzających oko: waliły się one w bliskich siebie trzech zagłębieniach doliny z kilkuset stopowey wysokości, a krusząc się o skały iakby srebrnem spadały pyjcm. Uwieńczył ten obraz ogromny Wulkan do Wezuwiusza podobny , lecz więcey spiczasty i widok w swoim rodzaiu iedyny, ile gdy żywe ognie wulkana oświecały wśród nocy wierzchołek iego śniegami okryty , wsrod którego buchały piorunowym łoskotem , podczas kiedy o srebrzyste kaskad n u rty odbiiał się blask niezliczonych p o ch o d n i, i w różnobarw ne zamieniał ie tęcze. Patrząc n a te cuda natury , Wanda powiedziała Wacławowi ze nie było w Ciemnogrodzie dosc odważnego człowieka coby śm iał się dobrać do wierzchołku Wulkana. On natychmiast, nic iey nie mówiąc, przedsięwziął dostać się na niego. A gdyśmy na nocleg do bliskiego przybyli miasteczka , nie m nie lecz Proboszczowi zw ierzył się tego zamysłu : t e n , nie zdoławszy go odwrócić od niego ofiarował m u się za towarzysza, bo mnie dręczył mocny katar , a Jamesa romatyzm , który clieśmy się w tey nabawili podroży. D obrawszy sobie dwóch zbroynych przewodników puścili się oni nazaiutrz rano w Wulkanową podróż mnie tylko biletem ostrzegłszy: doniosłem o tern Wandzie co mi z wzruszeniem powiedziała. Niestety ! ta podróż którey się obawiam icst pono skutkiem nieroztropności m o iey ; ia ia iak mogłem , choć sam nieco niespokoyny, ukoiłem. Za powrotem swoim tak nam i a opowiedział Wacław. Lubo w ulkan nie był iak o dwie mile prostą linią od grobów oddalony, pięć ich 1 więcey po skałach i przepaścistych dolinach odbyliśm y, nimeśmy się do niego pod wieczór dostali. Leży pod nim mała i licha wioseczka. Gdy się o naszym zamyśle dowiedzieli iey mieszkańcy, wszyscy się nam ofiarowali za przewodników. W ybrałem sześciu nayczerstwieyszych. Ż aden w prawdzie z nich nie był na szczycie g ó r y ; lecz wszyscy tw ierdzili, że tam ich przodkowie bywali, ale po późnieyszych wylewach lawy przystęp ku wierzchołkowi stał się tak trudnym , iż się o niego od dawna nikt nie pokusił: wszelako, źe go za niepodobny nie mai a. Zachęciła ich nadwszystko obiecana każdem u po czerw onem u złotem u nadgroda, ieśli nas tam szczęśliwie doprow adzą, sum m a niezm ierna w oczach tych ubogich ludzi. W ybraw szy się tedy nazaiutrz niezbyt ran o , bo nam tego rychley nie dozwoliła m gła gęsta , drapaliśm y się po skalistych ścieszkach więcey niż trzy godziny na m ułach n asz y ch , bo w górzystych częściach kraiu osłów one zastępuią. Była to połowa drogi naszey, która odtąd pieszo odbyć m usieliśmy, obuwszy ku ternu kurpie z wyczai em kraiowym. Szliśmy nayprzód w śród law ostrych i naieżonych kolcam i, które zaledwie za półtorey przebyliśmy godziny z niem ałym trudem i uszkodzeniem obuw ia naszego. Brnęliśmy potem czasem aż po kolana w śniegu , co opasywał wierzchołek góry, półm ilowey i więcóy szerokości. Tu się nam zimno i wiatr ostry, co śnieg m iotał w oczy, nader nieprzyiemnie czuć d a ł ; tu także uderzył nas osobliwszy widok potoku ognistego lawy , walącego się w śród śniegów. N akoniec z śniegu wybrnąwszy, wpadliśm y w gorszy nad niego popiół, którego nakształt bałwanów wznosiły się tum any. T u przewodnikom naszym s i ł , a więcey ieszcze wytrwałości brakować zaczęło; tak d a lece, iż odstępuiąc połowy obiecaney nadgrody, do pow rotu nas zachęcali, ile że wulkan zaczynał miotać ku nam pumexowe kamienie. Lecz pokrzepiła ich flasza gorzałki , z którey m ało co się zostało. O grzani i zasileni puściliśmy się w śród popiołów : po przebyciu ich połowy u stał w icher; lecz nie ustała fatyga, bo pewnie n a trzech krokach usuwaliśmy się iednym. P rzecież i tę zwyciężyliśmy tru d n o ś ć , a nakoniec znaleźliśmy się iuż na gołym w ierzchołku góry, posianym pum exowemi kam yczkam i, o iakich tysiąc kroków od k ra te ru , którego szum i ryk wewnętrzny od arm at, grzmotów i piorunów b y ł m ocnieyszy, choć wtedy szczęściem dla nas w ulkan górą buchać przestał, czarny tylko dym i nieco kamieni niekiedy miotaiąc. Stanąwszy na samym brzegu od w iatru , zayrżeliśmy tylko w bezdenną otchłań iego, co nam się otworem piekieł bydź zdała. Nie było roztropnością, długo się zatrzym yw ać w takniebezpiecznem inieysQu, zaledwie też towarzysze moi dozwolili mi czasu do w yrycia tam imienia W a n d y : poczem wypiwszy po szklance wina za iey zdrowie, puściliśmy się na pow rót, właśnie kiedy płomienie z wulkanu buchać znowu zaczęły. Rzuciliśmy tylko okiem na ponury widok, iaki szczyt w ulkanu wystawiał. Były to bowiem iedne na drugie nawalone góry i skały, iakby ręką olbrzymów miotane. Waliła się woda i lawa z wielkim hukiem w przepaścistych ich przerwach, a gdzie niegdzie czarne krzewy, częściey odwieczne lody i śniegi wieńczyły ich szczyty; zgoła był to obraz uderzaiący okropnośeia swoią, co wystawiać zdawał się ruiny zniszczonego świata. Łatwiey nam było schodzić z góry niż drapać się na nią, ile gdy siedzciey spuściliśmy się iakby sankami po śniegu za przykładem przewodników naszych. W szelako tak znowu po lawie ucierpiały obuwia n asz e, żeśmy się prawie boso dostali do m u łó w , gdzieśmy szczątki kurpiów za nasze zamienili boty. W róeiliśm y nakoniec do wioski po blisko dwunastogodzinney podróży. Zasiadłszy przed wrotami smrodliwey karczemki, gdyśmy z dobrym apetytem iedli, uderzył nas widok ogromnych ruin staroświeckiego zamku nie podał na wzgórzu wznoszących się. Zapytani o nie wieśniacy odpowiedzieli, źe ten zamek bywał niegdyś siedliskiem zamożnych Baronów, lecz że ostatni z nich z namowy zony, chciwey czarownicy, zapisał się diabłu , co mu za to lochy iego skarbami napełnił. Lecz gdy na umówionym terminie za pomocą czarodzieystw żony wzbraniał się Baron dotrzymać danego diabłu słowa, ten nayprzód skarby iego w mierzwę zamienił, potem zamek tak okropnemi napełnił strachami, iż go opuścić Baron musiał : ale gdy z niego wyieżdżał, kark skręcił, a odtąd ten zamek opustoszały i od strachów tylko zamieszkały pozostał. Co za wyśmienita zręczność, rzekłem do Proboszcza, poznania się z strachami; dawno iey zadałem ; a mimo wszelkich iego przełożeń, zabrawszy z sobą pałasz i pistolety, udałem się ku zamkowi. Rad nie rad poszedł za mną Proboszcz, z brewiarzem pod pachą , z krzesiwkiem w kieszeni, i kagańcem w ręku, nie łatwo ośmieliwszy a raczey przepłaciwszy dwóch wieyskich młodzików, by tam nieco słomy na posłanie nam zanieśli. Przedarliśmy się z trudnością przez zarosłą cierniami ścieszkę, nakształt wschodów w skale k u ty ch , do również zarosłego zamkowego podwórza, gdzie od lat wielu nie postała noga ludzka. To nasze pod noc przybycie obudziło wszystkie niedoperze i sowy, które się tam tysiącami gnieździły, a których pisk i wrzask tak przeraził przewodników naszych, źe porzuciwszy słomę, pędem do domu uciekli. W net pierzchnęły kuny i dzikie koty, liczni zamkowi myśliwi, i gwar ten pomnożyli. O tó ż , rzekłem do Proboszcza , witaią nas strachy. Day Boże, odpowie, by się na tem skończyło. Poczem nazbierawszy suchych gałęzi, roznieciliśmy dla odświeżenia zamkniętego powietrza ogień na niezmiernym kominie staroświeckiey sali, w którey się iedynie dochowało w całym zamku gotskie sklepienie. Zapaliwszy kaganiec posłaliśmy sobie wśród niey ło ż e , na którym położyliśmy się przykryci naszemi płaszczam i, ia się przeżegnawszy, Proboszcz mrucząc pacierze. — W net znurzonych truciami dnia tego sen uiął głęboki. O północy, fatalney strachów godzinie, taki się zgiełk i turkut wzmógł po zamku , że obudził Proboszcza. A gdy się co raz więcey pomnażał i ku nam zbliżał, obudził mnie Proboszcz, mówiąc: Wacławie, tu coś żartów niemasz. Porwałem się natychmiast do pistoletów, i usiadłem na łożu. W tym iakby odgłos grzmotów i brzęk łańcuchów dał się słyszyć u iednych drzw i, co się pozostały w sali : te się z wielkim wywaliły trzaskiem , buchnął z nich płomień , a a dym smrodliwy salę napełnił. Poczerń widzieć nam się dała biała figura , która coraz wzrastaiąc , iuż prawie wierzchołkiem sklepienia tykała, kiedym rzekł do niey : Czarcie czy człow ieku! nie żartuy zemną, bo mam tu na ciebie pewne lekarstwo , mierząc do niego z pistoletu. Gdy figura nie badaiąc na to , posunęła się ku łożu naszemu, wystrzeliłem , lecz górą, bom ią tylko chciał’ nastraszyć. Ale widząc, że to nie pomogło , porwałem się z łoża , mówiąc: za drugim razem mierząc z dołu pewnie cię niechybię. Na te słowa zmalała znienacka figura , i tył nam podawszy, uciekać zaczęła , ia ią gonić z pistoletem w iednym , z pałaszem w drugim ręku. Tak przebyliśmy długi korytarz, przez którego porysowane sklepienia, gdzie nie gdzie przebiiało się światło księżyca. Nakoniec wskoczyły widmo w loch podziemny , a iky nieroztropnie za nim. Tam go w citeniacli widzieć przestawszy, chciałem wrócić nazad ale otwór do tey jamy zawarty znalazłem. Gdym błądził po maćku, uięło mnie z nienacka trzech ludzi , a wyrwawszy mi pałasz i pistolet, skrępowrali mi w tył ręce za pom ocą ślepey latarki , którą odkrył czwarty. Zaprowadzili mnie oni do ogromney podziemney sali, ośwdeconey tylko kagańcem , a w klórey się kilkunastu mężczyzn, czarnych iak diabły , znaydowało. Ci mnie tym wesołym pozdrowili okrzykiem : Witay , śmiały Inkwizycyi ptaszku , wypadłeś nakoniec w ręce nasze; od dawna tu na ciebie i towarzysza twego, który nam nie uydzie , czekamy. Poczem naradzać się głośno między sobą o losie moim zaczęli. Wszyscy praw ie, prócz ie d n e g o , co mi się zdał bydź icłj hersztem , byli zdania, że nas się pozbyć n a le ż y ; lecz ten im przekładał , że gdy się dotąd od lat kilku żadney niedopuścili zbrodni , uczciwie swoie prowadząc rzemiosło , niegodziwą byłoby to rzeczą, przy bliskiem rozwiązaniu te g o ż , tak odw ażnych iak my ludzi życia pozbawić. Przystaw ali poniekąd pa to towarzysze iego ; lecz iakżeż, mówili, inaczey tem u z a ra d z ić , by schronienia naszego ci szpiegowie nie wyiawili Inkwizycyi świętey. N a te słowa, nabrawszy nieco nadziei, rzekłem : Jeśli tylko o to rzecz idzie, próżniebyście przyiaciele tak wielką popełnili zbrodnia. Nie iesteśmy służalcami Inkwizycyi świętey, nam iak wam, obrzydłey; lecz uczciwemi cudzoziemcami, których niewczesna ciekawość wtrąciła w ręce wasze. W tym zbliżył się ku mnie z latarka nasz obrońca. Le- c dwie mi w oczy zayrzał, zadziwiony zaw ołał: Przebóg! przyiaciele, móy to iest zbawca! rozwiążcie go czem prędzey, ręczę , że byle nam dał na to słowo , on taynika naszego niezdradzi. Po czem wyiawił im , że ia byłem tym cudzoziemcem , co go w Ciemnogrodzie z rąk Inkwizycyi, acz wcale sobie nieznanego , przez szlachetną litość wybawił. Takżeż mu, dodał, tę ważną wynadgrodziemy przysługę , która towarzystwo nasze ocaliła ? Mnie prędzey niż iego zabijcie, nigdy się na to niezgodzę , i rad umrę w obronie dobroczyńcy mego. Poczerń naradziwszy się po cichu z towarzyszami, tak do mnie mówił: Czyliż WćPan daiesz officerskie słowo , że te g o , cóś tu widział i co ci powierzemy, niewyiawisz nikom u, nawet towarzyszowi swemu , póki ci tego nie dozwrolemy ? Z serca, odpowiedziałem , a nawet utrzymywać b ęd ę, ze w tym zamku nayokropnieysze panuia strachy, bo choć widzicie, żem nie tchórz , przecież nabawiłem się w nim większey niż kiedy w życiu moiem trwogi. Rozwiązali mnie oni n aty ch m iast, a zasiadłszy zem ną u sto łu , fayki kurzyć i traktow ać mnie winem wesofo zaczęli, powierzaiąc mi, źe się od lat kilku fałszowaniem pieniędzy bezpiecznie bawią w tym zam ku , od którego z myślonemi stracham i wszystkich odstręczyli. Ze za pomocą podziem nych lo ch ó w , których iest. p e łn y , dostaią się do poblizkiego folw arku, gdzie iest ich widoczne siedlisko. Z kąd pod pozorem przedaw ania, to zboża, k tó re upraw iaią, to bydła, które choduią, to wódek, które pędzą, wędruią kupcząc po rozmaitych miasteczkach , i w bieg puszczaią fałszywą cudzoziemską monetę , ktorey mi rozmaite pokazali stępie , nie źle naśladow ane, a nawet porządne w lochach zamkowych kuźnie, pomięszkania, składy i staynie swoie. D o d a li, że się iuz dosyć zpanoszywszy, za parę miesięcy m yślą rozwiązać mimo wszelkich o stro żności niebezpieczne clla siebie to warzystwo, i żyć uczciwie. Ze do tego tylko czasu wymagaią po mnie se k re tu , i ze mnie przestrzedz nie om ieszkaią, kiedy mi wolno będzie wyiawić go. Po czem zaprosiwszy m nie na śniadanie do folwarku swego, co o ćw ierć raili leżał pod lasem na drodze do Ciemnogrodu, i oddawszy mi móy pałasz i pistolet , wyprowadzili mnie lochami na p o d w ó rze, skąd się udałem do izby, w którey spaliśmy, gdziem zastał Proboszcza klęczącego i gorąco się za mnie modlącego. W szelki duch Boga ch w a li! zawołałem wchodząc. Porw ał się na te słowa proboszcz, a rzuciwszy mi się do sz y i, ściskać m nie serdecznie z a c z ą ł, łkaiącyrn mówiąc głosem : Ach kochany Wacławie, iuż cię za zgubionego m iałem , a w moiey ro zpaczy rad tu ostatniey oczekiwałem godziny. Nie ie s t, odpowiedziałem, diabeł tak czarny, iak go m aluią, ale proszę cię, przyiacielu, o nic mnie się więcey nie pytay , póki ci sam tego niedozwolę. W iedz tym czasem, że cudownie iak m niemam , wyszedłem za pom ocą modłów twoich z niebezpieczeństwa , na które mnie naraziła nieroztropność moia. Proszę cię n ad to , byś słowa nie mówiąc o tym zamku , do mnie się o nim odwoływał. Z goda, odpowie Proboszcz, na wszystko co ci się podoba, więcey zrobiłem niż milczeć i nie bydź ciekawym gdym tu przyszedł z toba. W tym gdy świtać zaczęło, wróciliśmy do wioski z niemałym zadziwieniem mieszkańców, co nas za ludzi zgubio— nych mieli. Lecz by ich nie ośmielił nasz przykład, rzekłem do n ich : Wydobyłem się w prawdzie z ręk strachów za pomocy modłów tego świętego chrzesciańskiego Szeika; lecz nie zyczę nikomu iśdź za m oim przykładem, bo by tam pewnie życia postradał. W krotce przybyli na dobrych mułach i dobrze uzbroieni móy wybawiciel i dwóch iego towarzyszów: z trudności§ pierwszego poznałem , bo miał plaster na lewym oku i pofarbowanę brodę. Zapytał on Proboszcza o przyczynę pobytu naszego w tey odludaey wioseczce ? Gdy się iey dowiedział: żałuię, rzecze, żeście W ePaństwo raczey w moim folwarku niż w tym oczarowanym zamku nocy dzisieyszey nie przepędzili ; lecz chcieycie, zadosyć czyniąc zwykłey moiey w tym dzikim kraiu gościnności , przyiąć w nim po drodze śniadanie. D okądże iedziecie? Do grobowey doliny, odpowiedziałem , a z tam tąd do stolicy. O n na to : Daleko dłuższą iest tam tędy do Ciemnogrodu d ro g a, niż ta , którą W ćP anów , ieśli chcecie, prosto góram i przeprawię, tak iż dzisieyszego ieszeze wieczora w stolicy staniecie. D otrzym ał nam we wszystkiem słowa , bo dawszy nam w zamożnym folwarku wyśmienite śniadanie, przeprow adził nas z dwoma tow arzyszami swoiemi dobrze uzbroionem i manowcami gór odludnych, k tó re, iak m ó w ił, łotrów pełne b y ły , a stanąwszy na wielkim trakcie Ciem nogrodzkim , pożegnał się z nami. Gdyśmy się z nim rozstawali, rzekł Proboszcz : Zacóżeśmy u tego gościnnego m ęża raczey iak w tym piekielnym zamku nie przepędzili dzisieyszey nocy, którey nigdy nie zapom nę równie iak gościnności iego. JNa co uśmiechając się o d p o w iedział nasz przewodnik : Zdaie mi się, iż przebaczyć, ile strachom nale, że nieuprzedzone o wizycie tak szanownego męża po swoiemu go przyięły. Pewnie się one na d r u gi raz poprawią. Na co Proboszcz : długo na to czekae b ęd ą, bo spodziewam się, ze to iest pierwsza i ostatnia w tym rodzaiu nieroztropnośe ucznia mego. Poczem każdy w stronę swoią ruszywszy, za wczasu ieszcze tego wieczora stanęli podróżni nasi w Ciemnogrodzie: o czem natychmiast uwiadomiła dobra gospodyni nasza Wandę , co o nich nader niespokoyną była , i odebrała od niey bardzo grzeczny w polskim ięzyku bilet do Proboszcza , którym go nazaiutrz rano wraz z nią i nami zapraszała na śniadanie do siebie. ( Koniec części trzeciey.)